niedziela, 8 czerwca 2014

Cała ja

Późny wieczór. Zauważam raczej słyszę w pokoju muchę... Co robię? Gaszę światło. Może mucha również zaśnie? Zaśnie. Jasne. Ale...

Siódma rano... Pierwsza wolna niedziela od dawna. Można spać i spać i .... Pamiętacie o wczorajszej musze latającej po pokoju? Co robię? No chyba nie wstanę, żeby ją przegonić. I tak jestem na przegranej pozycji. Gdyby był Mężczyzna... Ale nie, męskie sprawy. On musi. Musi znowu wyjechać. Tak, mecz. Tak, nie ma sensu wracać od razu po meczu. Tak, musi przetłumaczyć dokumenty. No... a mnie lata mucha nad głową. I brzęczy, jakby chciała wygrać konkurs na najbardziej upierdliwą muchę świata. Jak długo może żyć taka mucha? Już wczoraj latała, to ile jej zostało życia? Te brzęczenie może bym jeszcze przeżyła, ale czemu ona musi mnie DOTYKAĆ? Cóż zostaje mi zrobić? Chowam się cała pod kołdrą. Zaczekam na Mężczyznę. Telefon. Kochanie! Dzień dobry! How are you? I'll be back on Monday becouse...  (??? A co z muchą?!) So I don't want to come back to Katowice and again back to...

Klikam z a wyskakuje y? Dlaczego? Hmmm... chyba znowu coś się kliknęło... Jaki był skrót, żeby wszystko wróciło do normy? Przecież nie zadzwonię do A., żeby mi go znowu przypomniała... Dopiero wczoraj dzwoniłam z tym samym problemem... Co robię? Wyłączam komputer i włączam go ponownie. (nie ważne, że pisząc w edytorze tekstowym używam skrótów na kopiuj, wklej, kursywa, pogrubienie, podkreślenie, wyrównanie do prawej, lewej, wyjustowanie, wstawienie komentarza itd.)

Have you complain all the time? Charles Complain. Complain it's your second name.
Po chwili milczenia.
Magdalena Ask Question.
Spoglądam na Niego z zaskoczeniem. O co chodzi?
Ask question. Your second name.

Wywróciłam cały swój świat do góry nogami. Przeprowadzam totalną rewolucję. Mam już coś prawie skończonego, ale czuję, że to nie to. Na ostatni moment zaczynam wszystko od nowa. A potem przez kilka tygodni umieram ze strachu, czy się uda wszystko zrobić tak jak sobie wymarzyłam.

Dobrze. Zróbmy to. Zgadzam się. Ale teraz albo nigdy.

Cała ja.


Mój upragniony stan umysłu. Henri Matisse. Taniec życia. 1912.




2 komentarze:

  1. No tak... zawsze jak mucha brzęczy, to faceta nie ma obok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) a do tego są wyjątkowo upierdliwe i doprowadzają mnie do szewskiej pasji :D

      Usuń