tag:blogger.com,1999:blog-39239732244858741272024-03-19T05:34:02.661+01:00Eviva l'arte!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.comBlogger91125tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-57256812387451125632016-01-10T20:42:00.000+01:002016-01-10T21:03:08.134+01:00Rosja to pijany niedźwiedź, czasami śmieszny, czasem groźny, często genialny, lecz z zapadnięciem nocy zawsze urżnięty w sztok, leży skulony w kącie*To wcale nie jest takie łatwe, jak mnie się wydawało. Po tylu miesiącach przerwy sklecić kilka zdań na jakikolwiek temat. Raz po raz obracam książkę w dłoniach, przewracam kartki, wącham zawartość... Jednak z doświadczenia wiem, że z każdą kolejną będzie łatwiej. Zawsze najgorzej jest zacząć. Potem idzie z górki. <br />
<br />
Na okładce czytam: <i>Kultowy inspektor Arkadij Renko... </i>Kultowy? Dla mnie na pewno nie jest kultową postacią. Pierwszy raz w życiu o nim w ogóle słyszę, ale nieczęsto czytam kryminały. Raczej rzadko. Sporadycznie. Jak to z dobrymi książkami często bywa, w moje ręce trafiła zupełnie przypadkiem. Wzięłam pierwszą lepszą książkę z siostrzanej półki. Miała uprzyjemnić mi podróż z Polski do domu. Szybko się okazało, że przebrnięcie przez pierwsze strony w takich a nie innych warunkach jest niemalże niemożliwe a ciężki specyficzny klimat Rosji wcale w tym nie pomaga. Wtedy <i>Na własną rękę </i>zastąpiłam niezbyt ambitnym romansem, ale o tym może nie tutaj.<br />
<br />
W domu, na spokojnie, do lektury wróciłam. Gdy udało mi się przeczytać pierwsze kilka rozdziałów, nagle nic już nie przeszkadzało w czytaniu. Ludzkie głosy w środkach komunikacji zniknęły, brak obiadu nie stanowił problemu. Ba! nawet w pracy, swoją pracę wykonałam tak szybko, że jeszcze zostało mi półtorej godziny na czytanie. Ostatnie rozdziały czytałam już z wypiekami na twarzy. Przyłapałam się nawet na omijaniu niektórych słów, aby szybciej dowiedzieć się CO NAPRAWDĘ SIĘ WYDARZYŁO?<br />
<br />
Ostrzegam, moja opinia nie jest spoilerem. Ha! I tak Wam nie powiem jak się historia skończy. Zresztą, w ogóle nie opowiem Wam jej treści. W tym miejscu odsyłam do przeczytania całej powieści.<br />
<br />
Może to ja jestem tak słaba w czytaniu kryminałów, ale do samego końca nie podejrzewałam, w jaki sposób autor poprowadzi swoich bohaterów. Wciąż mnie zaskakiwali swoimi decyzjami. Mnogość wątków, początkowo pozornie zbieżnych, specyficzni bohaterowie, zmieniający swoje sympatie jak kameleony. Nic, absolutnie nic, nie było dla mnie oczywiste od samego początku do samego końca.<br />
<br />
Rosja to takie miejsce na świecie, które ma swój specyficzny klimat i ten klimat jakoś tak niezwykle się udziela we wszystkich powieściach, których akcja się tam dzieje. Kiedyś dzieliłam się już tym wrażeniem <b><a href="http://seesunflowers.blogspot.de/2013/07/jako-czowiek-dobrze-obeznany-z.html" target="_blank">tutaj</a></b>, po lekturze Bułhakowa. Jednak Bułhakow to inna bajka, to Rosjanin z krwi i kości, a Martin Cruz Smith to, jakby na to nie patrzeć amerykański pisarz. Jeszcze zanim zaczęłam czytać, zastanawiałam się, jak to jest, Amerykanin piszący o Rosji? Czy jest to możliwe? Okazuje się, że jest. Autor wykreował rosyjską rzeczywistość realistycznie a bohaterowie i akcja powieści zgrabnie się wpisały w ten właśnie specyficzny rosyjski klimat. Smith przeciwstawia sobie dwa światy - Moskwę i Kaliningrad. Chociaż obydwie miejscowości mieszczą się w granicach jednego państwa, to jakże bardzo się od siebie różnią. Zresztą, co łączyć może morderstwo w Kaliningradzie z morderstwem w Moskwie? A co wspólnego z tym wszystkim ma Natalia Gonczarowa, żona jednego z najwybitniejszych rosyjskich pisarzy, Aleksandra Puszkina?<br />
<br />
Gdzieś pomiędzy wierszami, odczytujemy smutną prawdę o realiach zawodu dziennikarza w dzisiejszej Rosji. Czy media mają szansę stać się tą słynną czwartą władzą również tam? Jaki los spotyka niezależnych, niewygodnych dla Kremla dziennikarzy? Czy ich niezależność musi równać się ryzyku jakie ponoszą każdego dnia?<br />
<br />
Pamiętam, jak niegdyś denerwował mnie, główny bohater powieści Eduarda Mendozy, o którym pisałam<b> <a href="http://seesunflowers.blogspot.de/search/label/Mendoza" target="_blank">tutaj</a></b>. I właśnie nasz inspektor Arkadij Renko ma w sobie coś z tej postaci. Coś niepokojąco irytującego. Nie pociąga, nie wzrusza, nie przywiązuje do siebie. Po prostu jest.<br />
<br />
Chociaż powieść nie porusza, nie wzbudza żadnych górnolotnych emocji a ja jako czytelnik nie poczułam więzi z żadnym z jej bohaterów, to uważam, że jest to porządna, dobrze napisana historia z dobrze oddanym klimatem rzeczywistości, w której jej akcja się toczy. Kto wie, może powinnam częściej sięgać po kryminały?<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4lCno4Msf04D00OtllnPv2LQ_k14yq7mof58B0FTmB1501lpBuIWFV-qvH4X1cu2JZDINMvPdU3Vo-KwFKQ0OH9utns0DL9BverVZXe2LIc2Ng2zlgb68vGhRbU9pWx0Jhj0FibzQU4s/s1600/P1100211.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4lCno4Msf04D00OtllnPv2LQ_k14yq7mof58B0FTmB1501lpBuIWFV-qvH4X1cu2JZDINMvPdU3Vo-KwFKQ0OH9utns0DL9BverVZXe2LIc2Ng2zlgb68vGhRbU9pWx0Jhj0FibzQU4s/s400/P1100211.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
*Martin Cruz Smith <i>Na własną rękę, </i>wyd. Albatros, 2015Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-81469246181127876902016-01-05T18:58:00.000+01:002016-01-05T18:58:08.348+01:00Nie wiem, jak Ty, Drogi Czytelniku, ale zawsze mam dla siebie świetne usprawiedliwienie. ZAWSZE, powtarzam ZAWSZE, znajdę wytłumaczenie dlaczego czegoś nie zrobiłam, dlaczego czegoś generalnie nie robię i nie zamierzam robić. Zbyt łatwo wybaczam sobie swoje lenistwo, brak organizacji, motywacji i tak dalej i tak dalej...<br />
<br />
<i>Wracam zmęczona z pracy. Nie będę niewolnikiem własnego domu. Za dużo na głowie. Stres. Zła aura. Pogoda nie taka. Deszcz. Boląca głowa. Trudny dostęp do książek. Nie mogę się skupić. Zimno. Mokro. I tak nie wchodzi mi nic do głowy. Nie potrafię tego zapamiętać. Zaraz i tak zapomnę.</i><br />
<br />
I tak w kółko. <br />
<br />
Obserwuję osoby, które w ubiegłym roku przeczytały 52 książki. Nie wiem, czy przeczytałam przynajmniej z 15. Gdy przestałam o nich pisać, zauważyłam w sobie zmianę podejścia do książki. Teraz to tylko rozrywka. Czytam dla zabicia czasu. Nie analizuję, nie podkreślam, nie koncentruję się na akcji, sylwetkach bohaterów. Czytam, jakby etykietę na musztardzie - oby tylko zająć czymś wzrok przy śniadaniu.<br />
<br />
Mieszkam w mieście, gdzie mogę spotkać sztukę pisaną wielkimi literami. Kilkanaście muzeów, światowe wystawy, zupełnie nowatorskie podejście do sztuki nowoczesnej, kilkadziesiąt minut jazdy samochodem i świat średniowiecznych budowli stoi przede mną otworem. W ciągu roku nie byłam w żadnym muzeum. Nie zobaczyłam żadnej wystawy. Ba, nie wyjechałam nawet z Frankfurtu.<br />
<br />
Nigdy nie pisałam tutaj szczególnie dużo. Z różnych powodów. Najczęściej wydawało mi się, że nie bardzo mam o czym pisać. A przecież jest tyle rzeczy, które wzbudzają mój zachwyt, które inspirują i są świeżym tchnieniem w tej naszej codzienności...<br />
<br />
Języki. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała do nich głowę. Raczej zawsze byłam na nie odporna. Chociaż językiem angielskim od dłuższego czasu posługuję się na co dzień, czasem myślę, że większą wiedzę miałam w klasie maturalnej niż dzisiaj. Mimo, że wtedy była to głównie wiedza a dzisiaj po prostu moje gadulstwo. Jeśli chodzi o język niemiecki, po ponad roku mieszkania we Frankfurcie, do mistrzostwa mam opanowane jedynie nieużywanie tego języka. Na pytania zadane w języku niemieckim, zawsze odpowiem językiem angielskim. Dopiero po bardzo wyraźnym sygnale <i><b>dogadamy się tylko w języku niemieckim</b></i>, użyję go bądź wycofam się z konwersacji.<br />
<i><b></b><br /></i>
W mojej głowie pojawia się pytanie, skoro tak wiele udało mi się osiągnąć w ubiegłym roku, mimo tego ciągłego, uporczywego lenistwa, braku większych ambicji, motywacji, olewactwa i jakby tego jeszcze nie nazwać, to <b>jak może wyglądać ten rok, jeśli wykażę przynajmniej minimalne zaangażowanie w bieg wydarzeń? </b><br />
<br />
Nie mam najmniejszej ochoty na noworoczne podsumowania, bo wiem, że mimo tych wszystkich punktów, które wymieniłam, to był dla mnie dobry rok. Nie ukrywam, że bardzo trudny. Napotkałam w jego czasie na trudności, jakich się nawet nie spodziewałam. <br />
<br />Nie wiem, czy od jutra przestanę z taką łatwością usprawiedliwiać swoje niedociągnięcia. Prawdopodobnie nie. Mam jednak nadzieję, że każdy kolejny rok będzie lepszy od tego poprzedniego. Że nie będzie łatwiejszy to już wiem. Z biegiem czasu pewne rzeczy stają się coraz trudniejsze zamiast łatwiejsze. Jeśli to jest dorosłość, życzę sobie, żebym umiała z niej mądrze korzystać. Obyśmy w pędzie życia nie zatracili tej cudownej umiejętności cieszenia się tym co piękne.<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-62162917707743015122015-08-13T20:08:00.001+02:002015-08-13T20:13:52.932+02:00(...) możesz zrobić sam WSZYSTKO!!! tylko musisz chcieć i dobrze pomyśleć!!! (...)<i>Dużo jeszcze pracy przed tobą, Magda. Zobacz, ściany nierówno pomalowali... </i><br />
<i>Gniazdko z TV wyrwane...</i><br />
<i>Magda, dlaczego kupiłaś taki mały stół?</i><br />
<i>Nie masz światła w łazience?</i><br />
<i>A te szmaty z okien zwisające, tfu, zasłony to tu były czy je sama kupiłaś?</i><br />
<i>Przecież to jest proste, wystarczy silikonem to potraktować tu, o i tu, zobacz... Jak to tak zrobisz będzie jak nowe...</i><br />
<i>Oj, dużo jeszcze pracy przed Tobą Magda...</i><br />
<br />
<br />
I tak ciągle gdzieś w tle słyszę jego głos pełen dezaprobaty. A ja, mając cały Frankfurt jak na dłoni, słuchając szumu lasu i obserwując unoszone przez wiatr ku górze liście, mając na plecami swoje siedemdziesiąt metrów kwadratowych, czuję się jak Pani Wszechświata. Tak, świat należy do mnie.<br />
<i> </i><br />
Z reguły, gdy zaczynamy nowy etap swojego życia, zwany zmianą miejsca zamieszkania, coś już tam mamy zachomikowane. A to kiedyś dostaliśmy na gwiazdkę kubek ze zdjęciem Ukochanego, a to Babcia podarowała bieżnik po swojej Babce, a to mamy jakiś swój mebel, na który odkładaliśmy miesiącami z kieszonkowego.<br />
Czasem jednak zaczynamy od zera. Tak, jak ja, tym razem... Jeszcze kilka tygodni temu, rozmawiając z Mamą przez telefon mówiłam do niej z uśmiechem, <i>Mamo, wiesz, że jeśli dostanę to mieszkanie, nie mam nawet własnego kubka?</i><br />
<br />
A dzisiaj, obserwuję Frankfurt z piętnastego piętra, trzymając w dłoni własny kubek, pełen zielonej herbaty. Dzień po dniu, coś zmieniam, układam, przekładam. Cieszy mnie każdy drobiazg, który mówi o mojej obecności tutaj. Przede mną jeszcze długa droga. Nie wiem, czy już odnalazłam swoje miejsce na ziemi. Czuję, że dzisiaj, teraz, to jest moje miejsce.<br />
<i> </i><br />
Zawsze, na naszej drodze pojawi się ktoś, kto zrobi wszystko lepiej niż my. Chociaż my się będziemy cieszyć, że mamy czysto i ciepło, on zauważy paproch pod łóżkiem i nierówno pomalowaną ścianę. Krytykować jest łatwo, trudniej, zakasać rękawy i wziąć się do roboty.<br />
<br />
Moje miejsce na ziemi, moje mieszkanie jest najpiękniejsze, nie tylko w całym Frankfurcie, nie tylko w całych Niemczech, ale jest najpiękniejsze na całym świecie. Bo jest moje. Bo ja swoimi dłońmi, swoim sercem, oddechem, daje mu nowe życie...<br />
<br />
I tak mimowolnie nasuwają mi się słowa <a href="http://seesunflowers.blogspot.de/2013/06/non-camera-jak-to-mozliwe.html" target="_blank">Juliana Antonisza</a>, o którym już Wam kiedyś opowiadałam <a href="http://seesunflowers.blogspot.de/2013/06/non-camera-jak-to-mozliwe.html" target="_blank">tu</a>.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-EOz2H2k6qDtIjOHwqw9TKKiiLS3dSEHZ3IfTApj1q2BfFHefaQixkK5nNieB7k5eqiakf15oUlVnCoXtM3GjdfJgzZINsIOS6R-oS_THgvSLEbVsZ-6-Nwz54h-eank7OEsIUn3p330/s1600/1381354_605728356136052_1194091584_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-EOz2H2k6qDtIjOHwqw9TKKiiLS3dSEHZ3IfTApj1q2BfFHefaQixkK5nNieB7k5eqiakf15oUlVnCoXtM3GjdfJgzZINsIOS6R-oS_THgvSLEbVsZ-6-Nwz54h-eank7OEsIUn3p330/s400/1381354_605728356136052_1194091584_n.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
Także, wiecie Kochani, świat należy do Was! Nie ma rzeczy niemożliwych, a pesymiści zawsze będą się pojawiać na naszej drodze. Oni zawsze znajdą skazę na gładkiej ścianie. Nie dajmy im jednak tej satysfakcji, <i>step by step </i>idźmy przed siebie. Oby do celu!<br />
<br />
Pozdrawiam Was serdecznie!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-9818666536724066562015-04-02T16:39:00.002+02:002015-04-02T16:41:27.981+02:00Tytułu nie będzieGdyby ktoś zapytał, co się ze mną stało, moja odpowiedź pewnie brzmiałaby <i>nie wiem</i>. Po prostu, <i>nie wiem</i>. Mój styl życia uległ zupełnej przemianie. Praca? Ludzie, których poznałam? Nowe doświadczenia? Pewnie to wszystko po trochu miało na to wpływ. A ja, tak dziwnie łatwo popłynęłam z prądem. Nie wygląda to dobrze. Nie zrozumcie mnie źle, lubię swoje obecne życie. Mieszkanie na ósmym piętrze w ogromnym mieście, swoje językowe <i>krzyżowce</i>, spacery nad Menem, zimę bez śniegu. Jednak... w ciągu kilku miesięcy przeczytane zaledwie kilka książek. W świecie ebooków, to chyba bez znaczenia, że wzięłam ze sobą tutaj ich niewiele? Muzea widziałam jedynie z zewnątrz. A uwierzcie, dzieje się tutaj, dzieje w świecie sztuki. Lenistwo? Prawdopodobnie... Pieniądze? Pewnie również...<br />
<br />
Gdzieś po drodze zgubiłam coś dla mnie bardzo ważnego. Właśnie wyruszam w podróż, w nadziei, że to odnajdę i będę w pełni szczęśliwa i spełniona. Nie chcę dłużej tego odwlekać w czasie. Nie ma na co czekać.<br />
<br />
Zaczynam drobnymi krokami. Znowu czytam w drodze do pracy. Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-21132317883837169782014-10-22T22:34:00.001+02:002014-10-22T22:34:16.424+02:00...tam, gdzie zbiegają się przyjazne drogi, cały świat przez chwilę wydaje się domem*Czasami naszą życiową ścieżkę kreśli przypadek. Przez zupełny przypadek spotykamy osobę, która zmienia nasze życie na zawsze. Przez przypadek...<br />
Jednak czasami dobrze jest pokierować naszym losem. Nadać mu odpowiedni kierunek, popchać go do przodu. Mieć tą świadomość, że jest się kowalem własnego losu.<br />
Do niektórych decyzji trzeba dojrzeć. Czasem warto posłuchać serca, intuicji, czy co tam jeszcze innego Wam szepcze do ucha i zrobić coś zupełnie szalonego i spontanicznego. Warto. Naprawdę. Próbujcie. Nawet, jeśli coś nie wyjdzie, utkniecie w martwym punkcie, nie wracajcie z podkulonym ogonem. Do odważnych świat należy. Spróbowaliście. Jesteście bogatsi o nowe doświadczenia. Przeżyliście prawdziwą przygodę. Niech podkulą ogon ci, którzy nie próbują, których satysfakcjonuje dach nad głową i ciepła strawa. Jeśli Ty, czujesz, że potrzebujesz czegoś więcej do szczęścia - idź przed siebie.<br />
<br />
Może to dla Was, moi Drodzy, zupełny bełkot. Chciałam po prostu powiedzieć, że wróciłam. Potrzebowałam na to trochę czasu. Ciężko na to pracowałam. I mam szczerą nadzieję, że było warto.<br />
<br />
Zaczynam zupełnie nowy rozdział w moim/naszym życiu. Czy musieliśmy uciec tak daleko, żeby zacząć na nowo, po naszemu, tak jak my chcemy? Nie wiem. Ale pewnie sami zdajecie sobie sprawę, że są miejsca, które nas duszą i tłumią w nas wszystko, co dobre. Bywa, że czujemy, że to nie jest to miejsce, w którym chcemy coś budować.<br />
<br />
Za oknem wichura, krople deszczu uderzają o okna, zimno a my - tutaj. Szczęśliwi, zakochani. Słuchamy muzyki, rozmawiamy, śmiejemy się, gotujemy. I mamy ich, cudownych Przyjaciół. Taka nasza polsko-bułgarsko-afrykańska przyjaźń.<br />
<br />
Kochani, biorę się za porządki, trzeba pozamiatać te wszystkie pajęczyny, zdechłe muchy i tchnąć trochę życia w to miejsce!<br />
<br />
<br />
--------<br />
* Hermann Hesse<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-4226592282898733002014-07-17T15:54:00.003+02:002014-07-17T15:54:39.991+02:00Czwartkowo pozytywnieJestem najzupełniej świadoma, że obecna pogoda sprzyja raczej nastrojowi na muchę, która utknęła w czymś lepkim i gęstym. Jednak u mnie, mimo to, jest cudownie i bardzo energetycznie. Niewątpliwie wpływa na to moje (no dobrze, NASZE) muzyczne odkrycie tygodnia. Miesiąca. Roku. Sama nie wiem. Nie, jednak moje odkrycie. Mężczyzna zna tą dziewczynę od lat. I kocham go również za to, że dzięki niemu odkrywam takie pozytywne cuda. Jestem totalnie w niej zakochana. Gdybym była mężczyzną, śniła by mi się po nocach. <div>
<br /></div>
<div>
Tak, to jest mój sposób na piękny dzień. Polecam. Ostrzegam. Uzależnia. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/MNUgJMDsOuY?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
A co wywołuje uśmiech na Waszych twarzach? Jakie są Wasze sposoby na leniwe czwartki? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Cudownych chwil dzisiejszego popołudnia!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-30670091288532133992014-07-08T19:44:00.002+02:002014-07-08T19:44:56.274+02:00Przeprowadzki, przeprowadzki, przeprowadzki :DNigdy nie należałam do odważnych osób. Do tych tchórzliwych prawdopodobnie również nie. Raczej do tych wygodnych. Wszystko zmieniło się rok temu, kiedy zaczęłam wprowadzać zmiany w swoje życie. Zarówno bardzo drobne, które można wręcz nazwać kosmetycznymi, jak i ogromne, które po części może i wynikały z odwagi, ale czasami również z przypadku, czy sprzyjających okoliczności. I tak znalazłam się w miejscu, w którym teraz do Was piszę. Za chwilę to miejsce znowu ulegnie zmianie. Jednak tym razem muszę bardziej ograniczyć swój bagaż. No i wyląduję w miejscu, odległym od moich bliskich, nie o kilkadziesiąt kilometrów, ale kilka tysięcy. Kiedy o tym rozmawialiśmy kilka miesięcy temu, była to dla mnie jakaś zupełna abstrakcja. <i>Dobrze, ty pojedziesz. Przygotujesz wszystko. Ja jednak zrobię magistra gdzieś tutaj. Potem do ciebie dołączę. Będziemy się odwiedzać co weekend. Mamy wprawę w życiu na odległość.</i><br />
I następne miesiące znowu wszystko wywróciły do góry nogami. Okazało się, że nie potrafimy już bez siebie żyć. Już nie uśmiechają nam się kilkudniowe wyjazdy w pojedynkę i weekendowe randki. Każde z nas woli wrócić do domu, nawet późnym wieczorem i nawet, jeśli rano musi gnać kilkadziesiąt kilometrów z powrotem. <i>A co jeśli wolałabym jechać z Tobą?</i><br />
I po chwili te abstrakcyjne rozmowy przechodzą w realną sytuację. Zostało przetłumaczyć dokumenty, sprzedać samochód, kupić bilety.<br />
<br />
Jesteśmy młodzi, zakochani, pełni energii i świat stoi przed nami otworem ;)<br />
A ja wciąż trochę nie wierzę, że się na to wszystko zgodziłam. To na pewno JA? Całe życie byłam przekonana, że nigdy tego nie zrobię. A teraz jestem szczęśliwa. Zrobimy coś razem. Dla nas. Będziemy w końcu żyć bez czujnych i "uprzejmych" <i>chcemydlawasdobrze </i>i <i>niemartwciesieprzejdziewam.</i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-73940192658864063512014-07-01T22:35:00.001+02:002014-07-01T22:35:10.809+02:00Dobra rada Vincenta. Listy do brata. Vincent van Gogh.O Vincencie van Goghu zostało powiedziane już wiele. Jego życie zostało sprowadzone do niezwykłej, romantycznej historii nieszczęśliwego człowieka. Każdy wie, kim był Vincent van Gogh. Artystą. Nieszczęśliwym człowiekiem. Chorym szaleńcem. Wariatem w słomkowym kapeluszu. Samobójcą, który za życia nie sprzedał żadnego obrazu. Nieudacznikiem, który miał czelność żyć tyle lat na utrzymaniu brata, Theo. A w końcu artystą, którego dzieła, na przekór losowi, biją dzisiaj rekordy na aukcjach.<br />
<br />
Jednak okazuje się, że miał on bardzo wiele do powiedzenia w kwestiach sztuki. Jego listy, które pisał do swojego brata, są przepełnione pięknymi słowami, radami nie tylko dla odbiorców sztuki, ale również ich twórców. W tych listach poznajemy Vincenta - człowieka wrażliwego i mądrego, nadzwyczaj krytycznego dla siebie. To, co mnie ujmuje w Vincencie, to nie tylko jego wrażliwość i umiejętność dostrzegania piękna, ale także jego umiłowanie życia, jego prostota i szczerość.<br />
<br />
Zauroczona Vincentem, chciałabym Wam, Kochani Czytelnicy, pokazać go właśnie takiego - prostego człowieka o ogromnym sercu. Może to trochę szalony pomysł, ale zapraszam Was w niezwykłą podróż. Towarzyszcie mi, proszę, w mojej przygodzie z Vincentem. Znacie już moją miłość do Vincenta, więc spodziewajcie się, że będzie czasem bardzo osobiście, wręcz intymnie. Czasem Vincent mnie rozzłości i nie będę się mogła z nim zgodzić.<br />
<br />
Dzisiaj posłuchajcie dobrej rady, która będzie świetnym początkiem naszej przygody z Vincentem. Zacznijmy od początku...<br />
<br />
Czyli, jak czerpać radość z obcowania ze sztuką? Jak nauczyć się ją rozumieć?<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<i>Rób częste wycieczki i kochaj przyrodę - tylko w ten sposób można się czegoś nauczyć i rozumieć sztukę coraz lepiej, coraz lepiej. Malarze rozumieją i kochają przyrodę i dlatego uczą nas, jak należy na nią "patrzeć". Są przecież malarze, którzy potrafią malować tylko dobre obrazy, którzy nie potrafiliby źle malować. Zresztą zdarzają się i zwykli śmiertelnicy posiadający dar robienia rzeczy doskonałych.*</i></blockquote>
<br />
<br />
Pewnie Was to nie zdziwi, ale w związku z tym, że Vincenta darzę ogromną miłością, pisałam o nim już nie raz. Prawie rok temu podzieliłam się z Wami z moimi wrażeniami po przeczytaniu powieści inspirowanej jego życiem. O <i>Słonecznikach </i>Sheramy Bundrick możecie przeczytać<a href="http://seesunflowers.blogspot.com/2013/07/soneczniki.html" target="_blank"> tu.</a> W chwilach słabości, pokazałam Wam, że jego obrazy, jak żadne inne, potrafią odzwierciedlać moje <a href="http://seesunflowers.blogspot.com/2013/05/nie-jestem-ani-dzielna-ani-silna.html#comment-form" target="_blank">emocje</a>. Pewnego dnia, mogliście również zobaczyć moje ulubione <i><a href="http://seesunflowers.blogspot.com/2012/11/podczas-gdy-przez-uproszczenie-przydaje.html" target="_blank">Buty</a> </i>i zobaczyć krótki film o jego losach.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgayiT9js-ctcOZ6VlSFGHerg797yUTAC6RDneK-DKJvyW955SAwEU7Vn4ST0XXl53qvvwuALtXR-D2IGR0KKH4mSQc4pFG-jVJ189SV9SmOQNgYH5YJ7mcGADhjuatQm0bn97z3rre-w8/s1600/s%C5%82oneczniki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgayiT9js-ctcOZ6VlSFGHerg797yUTAC6RDneK-DKJvyW955SAwEU7Vn4ST0XXl53qvvwuALtXR-D2IGR0KKH4mSQc4pFG-jVJ189SV9SmOQNgYH5YJ7mcGADhjuatQm0bn97z3rre-w8/s1600/s%C5%82oneczniki.jpg" height="400" width="306" /></a></div>
<br />
<br />
Zostawiam Was teraz, ze <i>Słonecznikami, </i>bez których nie byłoby tego bloga. Piękne, prawda?<br />
Życzę Wam dobrej nocy, Kochani!<br />
<br />
-----<br />
Vincent van Gogh, <i>Listy do brata</i>, tł, J. Guze, M. Chełkowski, Warszawa 1970, str. 17Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-82546467854974002582014-06-24T17:53:00.002+02:002014-06-24T17:55:22.274+02:00AKCJA MOBILIZACJA<div>
Miesiąc lipiec ogłaszam miesiącem mobilizacji i samodyscypliny. Jestem zmęczona. Przeraźliwie zmęczona swoim niezorganizowaniem, słabą wolą, brakiem samodyscypliny, brakiem wzrostu wskaźników mojej osobowości i innych takich.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Szukam skutecznych sposobów na szybką poprawę. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Może układnie dokładnego planu działania i ścisłe się go trzymanie? Wyznaczanie konkretnych celi wraz z nagrodami za ich realizację? </div>
<div>
Co zrobić, żeby rano wstać, wziąć się do roboty i nie być śpiącą o 14-tej? I najważniejsze, nie stracić połowy dnia na <i>nic nie robienie</i>? </div>
<div>
A robić jest przecież co. Ogarnąć mieszkanie (nie zapomnijcie, że dążę do uzyskania tytułu perfekcyjnej pani domu; jak na razie wciąż mam tytuł średnio perfekcyjnej z przebłyskami całkiem całkiem perfekcyjnej), napisać do końca pracę licencjacką, przygotować się do obrony, zrealizować wszystkie bukietowe zamówienia, wyczarować coś nowego, poczytać, napisać coś, wyjść na spacer, pojeździć na rowerze, odwiedzić rodziców, nacieszyć się NIM.<br />
A ja ostatnimi dniami ciągle bym spała...<br />
<br />
<br />
Macie jakieś pomysły na dobrą organizację? </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-90204437001902229752014-06-08T19:43:00.001+02:002016-01-10T16:19:34.253+01:00Cała jaPóźny wieczór. Zauważam raczej słyszę w pokoju muchę... Co robię? Gaszę światło. Może mucha również zaśnie? Zaśnie. Jasne. Ale...<br />
<br />
Siódma rano... Pierwsza wolna niedziela od dawna. Można spać i spać i .... Pamiętacie o wczorajszej musze latającej po pokoju? Co robię? No chyba nie wstanę, żeby ją przegonić. I tak jestem na przegranej pozycji. Gdyby był Mężczyzna... Ale nie, męskie sprawy. On musi. Musi znowu wyjechać. Tak, mecz. Tak, nie ma sensu wracać od razu po meczu. Tak, musi przetłumaczyć dokumenty. No... a mnie lata mucha nad głową. I brzęczy, jakby chciała wygrać konkurs na najbardziej upierdliwą muchę świata. Jak długo może żyć taka mucha? Już wczoraj latała, to ile jej zostało życia? Te brzęczenie może bym jeszcze przeżyła, ale czemu ona musi mnie DOTYKAĆ? Cóż zostaje mi zrobić? Chowam się cała pod kołdrą. Zaczekam na Mężczyznę. Telefon. <i>Kochanie! Dzień dobry! How are you? I'll be back on Monday becouse... </i>(??? A co z muchą?!)<i> So I don't want to come back to Katowice and again back to...</i><br />
<br />
Klikam z a wyskakuje y? Dlaczego? Hmmm... chyba znowu <b>coś się kliknęło</b>... Jaki był skrót, żeby wszystko wróciło do normy? Przecież nie zadzwonię do A., żeby mi go znowu przypomniała... Dopiero wczoraj dzwoniłam z tym samym problemem... Co robię? Wyłączam komputer i włączam go ponownie. (nie ważne, że pisząc w edytorze tekstowym używam skrótów na kopiuj, wklej, kursywa, pogrubienie, podkreślenie, wyrównanie do prawej, lewej, wyjustowanie, wstawienie komentarza itd.)<br />
<br />
<i>Have you complain all the time? Charles Complain. Complain it's your second name.</i><br />
Po chwili milczenia.<br />
<i>Magdalena Ask Question.</i><br />
Spoglądam na Niego z zaskoczeniem. O co chodzi?<br />
<i>Ask question. Your second name.</i><br />
<br />
Wywróciłam cały swój świat do góry nogami. Przeprowadzam totalną rewolucję. Mam już coś prawie skończonego, ale czuję, że to nie to. Na ostatni moment zaczynam wszystko od nowa. A potem przez kilka tygodni umieram ze strachu, czy się uda wszystko zrobić tak jak sobie wymarzyłam.<br />
<br />
Dobrze. Zróbmy to. Zgadzam się. Ale teraz albo nigdy.<br />
<br />
Cała ja.<br />
<br />
<br />
Mój upragniony stan umysłu. Henri Matisse. <i>Taniec życia. </i>1912.<br />
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi68rBeWTmtL-DOJ8HGb1mnmLpGRB9ajglZfMCtQHF_OQeknLOsIMqp4x_kmk7FrYliNoQP6PZPMmFl2Hidi9o-B5RcwH6LJ09T0UtdlVDWo62vqUFi5o70XzQK_3BCZ1jZE9TqAC94K-I/s1600/matisse.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi68rBeWTmtL-DOJ8HGb1mnmLpGRB9ajglZfMCtQHF_OQeknLOsIMqp4x_kmk7FrYliNoQP6PZPMmFl2Hidi9o-B5RcwH6LJ09T0UtdlVDWo62vqUFi5o70XzQK_3BCZ1jZE9TqAC94K-I/s1600/matisse.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-16728027478836998432014-05-10T21:47:00.001+02:002014-06-24T17:55:22.269+02:00InternetPo wielu tygodniach jest! To zaskakujące jak bardzo to jedno COŚ warunkuje nasze życie. Jak się bez niego przygotować na zajęcia? Jak bez niego spędzić miły wieczór? Skąd bez niego zaczerpnąć informacje? Jak bez niego poznać świat?<br />
<br />
Ale w końcu jest! Internet. Stałe łącze. Swoją drogą, jest to pierwsza podpisana przeze mnie umowa. Więc chyba powinnam to jakoś uczcić??? Bo chyba już jestem dorosła skoro mam swój własny ruter z własnym stałym łączem???<br />
<br />
To tak z przymrużeniem oka. A tak naprawdę, czasem tęsknie za zapachem ciasta, który roznosi się po domu od samego progu. Za ciepłą zupą pomidorową, która na mnie czeka po powrocie z uczelni lub pracy (i której nie muszę sama sobie ugotować). Za sterylną łazienką i błyszczącą kuchnią. Za zmywarką i ekspresem do kawy też tęsknię. Za naleśnikami, bo chociaż gotowanie idzie mi całkiem nieźle, to wizja pieczenia naleśników ogarnia mnie przerażeniem. To chyba ponad moje możliwości :)<br />
Tęsknie również za czasami, kiedy moje kieszonkowe, stypendium i wypłata zostawały w dużej części w ulubionym sklepie a ja mogłam jeszcze zaoszczędzić na super wakacje :D<br />
<br />
A tak poza tym, już chyba nie mogłabym zamieszkać razem z rodzicami...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-23478383392847894432014-04-03T12:24:00.003+02:002014-04-03T12:25:10.999+02:00BerlinMiało być spontanicznie. I tak chyba było.<br />
<br />
W tym poście z założenia miało być dużo zdjęć z Berlina. Zdjęć nie będzie. Chociaż Berlin był. I ja w nim też. Tak trochę. Co prawda, raczej w hostelu, ale byłam.<br />
Ledwie zaczęłam się wczuwać w klimat miasta a przyszło nieszczęście. Nie czekało zbyt długo. O 6.50 Berlin. Nieszczęście - nie później niż o 10.<br />
O 11 i później - kolano już jak piłka do kosza ;)<br />
<br />
A! Pamiętajcie, że nieszczęścia chodzą parami. Towarzyszka podróży sprzedała mi do tego jakieś paskudne przeziębienie.<br />
<br />
Honorowo przeszłam spod Bramy Brandenburskiej do Placu Aleksandra. Jak? Nie pytajcie. Jednak nie byłam już na tyle honorowa, żeby przynajmniej raz wyciągnąć aparat albo chociaż telefon.<br />
<br />
Nie było więc Wyspy Muzeów, u Dalego też nie byłam. Ani nawet zakupów nie było.<br />
<br />
Po ośmiogodzinnej podróży - katordze, szybki prysznic i wizyta na pogotowiu. I te zaskoczenie. <i>Ale kto pani to kolano nastawił? No samo się nastawiło. Jak? No tak. </i>;)<br />
Pan Doktor był bardzo miły, ściągnął wodę z kolana. Kolano się zmniejszyło do rozmiarów piłki do ręcznej. Założył coś gipsopodobnego. Przepisał środki przeciwbólowe, które powinny być środkami usypiającymi. I tak już czwarty dzień odpoczywam. A właściwie, śpię.<br />
<br />
Mężczyzna już wystawiony na ciężką próbę. Nie dość, że wszystko musi robić, to jeszcze za wszystko mu się obrywa. Wiadomo, jak człowieka boli, potrafi być okrutny. Póki co, daje radę ;)<br />
<br />
Przygodom dziękuję. Na najbliższe kilka miesięcy. Potem - zobaczę.<br />
<br />
Słońca Kochani!Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-42766583902314979162014-03-23T08:00:00.000+01:002014-03-23T12:13:26.726+01:00Kierunek: Szczęście. Takie po prostu, najzwyklejsze, codzienne.Wspominałam Wam już, że najbardziej cieszą mnie drobnostki? Że są rzeczy, z pozoru niewielkie, które dają mi wiele radości. Cieszę się jak dziecko, gdy widzę efekty swojego zaangażowania. Czasem wystarczy uśmiech, dobre słowo, spojrzenie w oczy, podanie ręki lub inna drobnostka, aby wytworzyła się wokół nas bardzo pozytywna energia. A ile jest radości, kiedy ta energia wraca do nas, gdy się tego nawet nie spodziewamy?<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Moja prywatna lista, dzięki której każdy kolejny dzień jest lepszy od poprzedniego.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Po pierwsze</b></div>
<div>
Najważniejszy jest początek dnia. To on nadaje rytm naszemu życiu. Uwielbiam ten moment, kiedy otwieram oczy i mam komu powiedzieć <i>Dzień dobry, Kochanie!</i> Najczęściej w odpowiedzi słyszę jeszcze <i>Sleep! Sleep, please! </i>Jednak, jak tu spać, kiedy czeka na nas nowy dzień? Nowe wyzwania? </div>
<div>
Rolety w górę! <i>Zobacz, jak pięknie Słońce świeci! Dziś będzie dobry dzień! </i>Potem witam się z moimi kwiatkami, z którymi, po etapie żółknięcia a następnie totalnego łysienia, coraz lepiej się dogaduję. Jeden z nich, o nieokreślonym pochodzeniu, zakwitł nawet. Mówię mu więc, że jest przepiękny. W tym momencie za plecami słyszę śmiech, Mężczyzna uważa, że jestem po prostu zabawna. A niech uważa, co chce. Grunt to komunikacja.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Cichutko, na palcach, zakradam się do kuchni. Parzę kawę dla siebie i kakao dla Mężczyzny. Mężczyzna też jest zabawny. Jak można pić kakao do śniadania? Przygotowuję śniadanie. Jemy w łóżku, bo w kuchni zimno jeszcze. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Po drugie</b></div>
<div>
Drobne zmiany. Dążę do perfekcji. No cóż, taki typ człowieka. Widzicie nowy layout bloga? Nic szczególnego, ale ileż się musiałam z tym namęczyć przy moim komputerowym i internetowym nieogarnięciu? Jestem pod tym względem totalną ignorantką! Dlaczego grafika mi szarzeje, kiedy ją ładuje? Jaki GIF? Jak zrobić logo? Google plus? Jak to działa? Ale jest! Pewnie dla Was nie ma dużej różnicy, ale dla mnie jest ogromna i coraz bardziej cieszy moje oko.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Po trzecie</b></div>
<div>
Minimalizm i porządek. To się wiąże z <b>po drugie</b> i bardzo długo musiałam do tego dojrzewać. </div>
<div>
Szare ściany? Szara kanapa? Tak! To prosta i świetna baza. Do tego kolorowe poduchy, turkusowy niewielki dywan, lekko industrialna lampa i czuję się jak u siebie w domu! </div>
<div>
Wyraźnie oddzielona strefa <i>odpoczynek </i>i <i>praca. </i>Wystarczył kawałek tapety z charakterem i już wszyscy wiedzą, gdzie pracuję a gdzie odpoczywam. </div>
<div>
Wcześniej nie wiedziałam, jaką przyjemność może mi sprawić biurko, na którym nie ma nic poza laptopem i kilkoma pojemnikami na niezbędne przedmioty. Mam miejsce na kubek z herbatą i książkę. Nie muszę przenosić wszystkiego na łóżko, żeby pracować. I jest to bardzo przyjemne uczucie. Polecam!</div>
<div>
Idąc tym tropem, uporządkowałam pulpit. I jest super! Teraz wygląda tak:</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvK1IldyW7-ZsCF5HxIeW_hXsNUKc8YVRI5weUTb-six4V6Bkibxro8rqeyUIkTs1XlxXM57fpEoqsAiRVXdPPiBSJppyzfjLA7H0PfMHPECYoHPJdOmcLsXvzoKq4D7wKkUoLa-cknOY/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvK1IldyW7-ZsCF5HxIeW_hXsNUKc8YVRI5weUTb-six4V6Bkibxro8rqeyUIkTs1XlxXM57fpEoqsAiRVXdPPiBSJppyzfjLA7H0PfMHPECYoHPJdOmcLsXvzoKq4D7wKkUoLa-cknOY/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" height="223" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
A wcześniej? Nawet nie pytajcie! Nie chcę tego pamiętać!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Po czwarte</b></div>
<div>
Rób to co TY chcesz! Rób to na co TY masz ochotę i realizuj SWOJE marzenia.</div>
<div>
Z tym jest chyba najtrudniej. Trzeci miesiąc mieszkam bez rodziców. Drugi miesiąc z Mężczyzną. A wciąż zadaję sobie to głupie pytanie, co Mama pomyśli? I czasem nadal boję się jej reakcji! </div>
<div>
Jednak z każdym dniem jest coraz lepiej. Powtarzam sobie, że to jest MOJE życie i nikt go za mnie nie przeżyje. Że ktoś jest starszy i ma więcej doświadczenia? To bardzo dobrze! Ale ja muszę spróbować sama. Nie wyjdzie? Starsi - bardziej doświadczeni będą triumfować. A ja próbować nadal. Wyjdzie? Będę BARDZO szczęśliwa a starsi - bardziej doświadczeni, będą w duchu dziękować, że ich nie posłuchałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Po piąte</b></div>
<div>
Share.</div>
<div>
Dzielę się wszystkim, co mam. Nie zadaję pytania, co za to dostanę. Jaką będę miała z tego korzyść? Dobrze. Czasem zadaję z kokieterią to pytanie. </div>
<div>
Dzielę się przede wszystkim swoimi radościami, ale również smutkami. Z bliską mi osobą. Próbuję ją też tego nauczyć, aby nasze życie stało się jeszcze bardziej niesamowite i pełne radości. I to jest cudowne, kiedy w najmniej oczekiwanym momencie to do mnie wraca.</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak sami widzicie, nie są to WIELKIE RZECZY, ale raczej błahostki. Jednak te błahostki mnie mobilizują i naprowadzają na właściwe tory. Nie zawsze udaje mi się realizować wszystkie punkty z tej listy. Czasem się złoszczę. Czasem coś tam nie wychodzi. Czasem stajemy przed poważnymi decyzjami. Czasem Mężczyzna nie chce moich skowronków. On wszystko przetrawia i analizuje głęboko wewnątrz. Jak jest nieszczęśliwy, to jest nieszczęśliwy. Tego też się uczę, że nie zawsze należy uszczęśliwiać na siłę, że szczęście nie jest równe szczerzeniu zębów od wschodu do zachodu słońca. </div>
<div>
W tym kierunku teraz dążę. Wiosna sprzyja zmianom i postanowieniom. Niech z każdą wiosną będzie nam lepiej!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Słońca na Niedzielę Kochani!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-54815683056565265592014-03-20T20:42:00.001+01:002014-03-20T20:43:34.586+01:00Jak czytać? E-book czy tradycyjna książka?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXvXa9bFFxHJTiUHtYvkzneIJN_oaKmsaVlWUlBy1GIT3BQWTN74pEPdWfBY2Q0elIxUWwE_DZnRUyd4vS4xmSlCWUZsVkm2Hf7r-yPoueYtXOMP15Zv7L0YVizh_bwkPeoyv12sTHakc/s1600/P1070765.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXvXa9bFFxHJTiUHtYvkzneIJN_oaKmsaVlWUlBy1GIT3BQWTN74pEPdWfBY2Q0elIxUWwE_DZnRUyd4vS4xmSlCWUZsVkm2Hf7r-yPoueYtXOMP15Zv7L0YVizh_bwkPeoyv12sTHakc/s1600/P1070765.JPG" height="424" width="640" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a name='more'></a><br /></div>
Nie będę ukrywać, że dziwi mnie batalia pomiędzy zwolennikami tradycyjnej (czyt. papierowej) książki a jej elektronicznej wersji. Spór jest dla mnie dziwny, bo<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a><div style="text-align: left;">
nikt nie każe Ci drogi Czytelniku zrobić stosika ze Twoich ukochanych książek i go podpalić, bo jak już raz dotkniesz czytnika, to książki Ci do ręki brać nie wolno</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><br /></a><div style="text-align: left;">
gdy czytasz (przykładowo oczywiście) takie <i>Wyznaje</i>, to raczej ciężko jest wrzucić je do torebki i poczytać w drodze do pracy/ na uczelnie/ do szkoły, czy gdzie tam jeszcze lubisz czytać Czytelniku (jeśli o mnie chodzi, to po kilkunastu minutach czytania w łóżku, czy na fotelu, w pozycji wymagającej trzymania książki w rękach, ręce same opadają)</div>
</div>
<div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1"></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a><span style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;">podróże - dojazd do celu i z powrotem, czyli nie kończące się godziny spędzone w zatłoczonych pociągach, ciasnych autobusach, o oświetleniu już nie wspominając, tutaj znowu wracamy do podstawowej sprawy - komfortu czytania</span></div>
</div>
<div>
<div style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>podróże - pobyt, czyli skąd wiesz Czytelniku, jaka ilość książek będzie odpowiednia? Ile razy wzięłam ze sobą kilka książek a pogoda była tak bajeczna, że nie miałam czasu i głowy, żeby do nich zajrzeć? A ile razy było znowu na odwrót?</div>
</div>
<div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div>
Rozumiem, że:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>co wersja tradycyjna, to wersja tradycyjna i NIC nie zastąpi kontaktu z PRAWDZIWĄ książką</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>zapach papieru, szelest kartek (niech obudzi się w nas trochę romantyzmu)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>szata graficzna, no i stało się, doszliśmy do najboleśniejszego dla mnie punktu, wersje elektroniczne nie posiadają najczęściej grafik, które są mocną stroną np. uwielbianego przeze mnie ZNAKU</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Sama jestem szczęśliwą posiadaczką Onyxa, modelu i62 ML Angel Glow. Mimo początkowo mieszanych uczuć względem wyżej wymienionego urządzenia, odkąd pewna Dobra Dusza sprezentowała mi je na Gwiazdkę, nie oddałabym go za żadne skarby świata. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dlaczego?</div>
<div>
<br /></div>
</div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>jest mega kobiecy, taki tam kwiatkowy layout i te sprawy :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>100 % minimalizm w dizajnie, żadnych zbędnych przycisków, prosty, funkcjonalny</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>jak na czytnik działa naprawdę szybko (w porównaniu do Prestiga, z którym miałam wcześniej nieco styczności, to niebo a ziemia)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>ma podświetlany ekran, bardzo przydatna funkcja, mogę czytać całą noc i nie muszę świecić Mężczyźnie po oczach lampką :)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>bateria - mimo, że przeczytałam na nim już kilka książek, od Gwiazdki ładowałam go raz (słownie: raz)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>jest ze mną zawsze i wszędzie, byliśmy już razem w wielu niezwykłych miejscach i nigdy mnie nie zawiódł </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>jednak ebooki są tańsze od tradycyjnych wydań książek, przez co sięgam częściej po nowości (polecam częste promocje na woblinku, aż mi się buzia śmieje, jak o nich myślę)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrONqdAuey-UTghvr5KUC6BFqSTjINqbhE-brA-1bdgAbocPPv9kVJvvi5rLnubSUS4O98v7QTl1VQok6dKF0JX8xY2qDvdYEmBslEtzWFd1PR987ODkoDYfQbq18FrWBs72cBYxFCEAE/s1600/cropka1.gif" /></a>posiada wiele bardziej i mniej przydatnych funkcji, typu chmura danych, kalkulator, SUDOKU, gumoku, szkicownik, notatnik, internet i takie tam szmery bajery; jednak moje korzystanie z czytnika ogranicza się do czytania</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
I chociaż jestem spełnioną użytkowniczką czytnika wcale nie nawołuje do zaprzestania drukowania książek. Mój kontakt z literaturą również na tym nie ucierpiał. Wręcz przeciwnie, mogę czytać więcej i częściej. W sytuacjach, które wcześniej nie przyszłyby mi nawet na myśl. Nadal kocham drukowane książki, zapach papieru i szelest kartek. Nie zapominajmy, że w czytaniu najważniejszy jest nasz komfort. Ma to być przyjemność a nie katorga w imię zasad i miłości.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYmX_nMtBkWYhrBWBS-sjY0qdJdmN0tvOfrMqFvQjcmMmJeS3qM4NHfEqDHPyFvkIiW43nn9mM18M3JgN3XIPDsBIb6ruEq0nSWFXiEkQhyjyWcJIWEdyyJlKb2KlWjxycQReOhgSl0rs/s1600/foto1page1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYmX_nMtBkWYhrBWBS-sjY0qdJdmN0tvOfrMqFvQjcmMmJeS3qM4NHfEqDHPyFvkIiW43nn9mM18M3JgN3XIPDsBIb6ruEq0nSWFXiEkQhyjyWcJIWEdyyJlKb2KlWjxycQReOhgSl0rs/s1600/foto1page1.jpg" height="400" width="400" /></a></div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/08685956253822756579noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-40555850650534331752014-03-17T17:40:00.001+01:002014-03-17T17:51:41.158+01:00Co czytać?Wyprowadziłam się z rodzinnego domu w połowie. Moja lepsza połowa, ta bardziej doskonała (czyt. moje książki) została.<br />
Ku przerażeniu A., która nigdy rąk książkami nie brudzi, półka z książkami jak stała, tak stoi nadal na swoim miejscu. Czasem, odwiedzając rodziców, wychodzę, z którąś z nich. I tak mój odwieczny problem <i>co teraz czytać? </i>został zredukowany do kilku pozycji :)<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivIi19jNXlqUBgqBfAOfjJ4-9LqBil9tNFTq6muGsBANDFp8JLsAPaajGyEjgosU7hGy3mqZDatPzsb0Chmv0jk4F93XI5uoxtlByVBDqtYayihsVPFA7wC67T9Df3rdC04iNHBV5a26g/s1600/foto1zzzz.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivIi19jNXlqUBgqBfAOfjJ4-9LqBil9tNFTq6muGsBANDFp8JLsAPaajGyEjgosU7hGy3mqZDatPzsb0Chmv0jk4F93XI5uoxtlByVBDqtYayihsVPFA7wC67T9Df3rdC04iNHBV5a26g/s1600/foto1zzzz.JPG" height="265" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Nie licząc oczywiście kilku książek czekających na czytniku. Mam w zwyczaju czytać jednocześnie jedną książkę <i>papierową </i>i jedną <i>elektroniczną</i>. W związku z tym, że prawie jednocześnie obie skończyłam czytać, znowu stoję przed fundamentalnym pytaniem <i>co teraz czytać?</i><br />
<br />
A na czytniku czeka <i>Chmurdalia </i>Joanny Bator i <i>Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki </i>Mario Vargas Llosy.<br />
<br />
Więc, co czytać?Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-86855748844990898542014-03-14T20:06:00.000+01:002014-03-14T20:08:14.565+01:00Większość ludzi sądzi, że to ich właśnie maluję. Tak naprawdę maluję jednak smak, zapach, przestrzeń, którą zajmują. Staram się namalować całą ich drogę od zarodka do zwłok, a wszystko to w jednej chwili, w jednym miejscu.*Znacie
ten moment, kiedy jedziecie autobusem, czytacie sobie spokojnie
książkę a ktoś Wam uporczywie zagląda przez ramię próbując
rozszyfrować, jaki to tytuł Was tak całkowicie pochłonął?Dokładnie
taka sytuacja mnie spotkała, kiedy kontemplowałam wraz z Whartonem
jego proces tworzenia autoportretu. <i>To jeszcze dzisiaj ktoś czyta
Whartona? </i>Słyszę za plecami. Właśnie, kto jeszcze dzisiaj
czyta Whartona? Czego dzisiaj oczekujemy od powieści? Wartkiej
akcji, nieoczywistych zakończeń, lekkiej i szybkiej lektury,
niewielu opisów, najlepiej samych dialogów. Braku miejsca na
refleksję, bo przecież żyjemy szybko i nie mamy na to czasu? Jeśli
ktoś właśnie tego oczekuje od książki, <i>Werniks</i> zapewne go
rozczaruje i zniechęci do innych dzieł tego pisarza. Bo taki
właśnie jest <i>Werniks</i>. Melancholijny, spokojny, refleksyjny,
osobisty.
<br />
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje52KeZz5ZzNGAqRkximefHAZOiuqB7VUZF-xACRQYtwpmAuvam-dXFArOdSfAtobLqmHxvUO66tgRvYTmJgr7EyUDNv0IyHyT89Iuegf_Gr6ZizmDkXoSm7vZcitn4tdvVPZEEv4nygc/s1600/werniks.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEje52KeZz5ZzNGAqRkximefHAZOiuqB7VUZF-xACRQYtwpmAuvam-dXFArOdSfAtobLqmHxvUO66tgRvYTmJgr7EyUDNv0IyHyT89Iuegf_Gr6ZizmDkXoSm7vZcitn4tdvVPZEEv4nygc/s1600/werniks.jpg" /></a></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Wharton
zabiera mnie zawsze w podróż niezwykłą i jeszcze nigdy mnie nie
rozczarował. Jego twórczość jest dla mnie zupełnie wyjątkowym
doznaniem, niemal intymnym. Sięgam po jego powieści kiedy
potrzebuję tego charakterystycznego ciepła, szczerości,
intymności, po prostu... spokoju. Z tym właśnie kojarzy mi się
jego nazwisko. Do tego jest również artystą. Takim, co wiąże
sztalugi na plecach i jeździ swoim motocyklem po Paryżu w
poszukiwaniu inspirujących miejsc i ludzi do malowania. No, jak go
nie kochać? Moja miłość do Whartona nie jest pewnie dla Was
niczym nowym. Jednak któż potrafi równie pięknie opowiadać o
procesie twórczym?
</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dlatego,
pozwólcie, że dzisiaj oddam głos właśnie jemu. Posłuchajcie,
jak pięknie opowiada o malowaniu i jak bardzo osobisty jest jego
stosunek do sztuki.</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Autoportrety to
zdecydowanie najciekawsze obrazy. (…). Są równocześnie aktywne i
pasywne, ciało i umysł postrzegają umysł poprzez ciało, oko
maluje oko, które je widzi. Z autoportretu można dowiedzieć się
wszystkiego; tego, jaki malarz jest, a jaki chciałby być; jak
maluje, a jak chciałby malować, wszystko w tym samym miejscu i w
tym samym czasie.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote1sym" name="sdendnote1anc"></a>
</i>
</div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Zaglądanie we własne
wnętrze jest najtrudniejszą, a zarazem najbardziej
satysfakcjonującą rzeczą, do jakiej zdolny jest człowiek.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote2sym" name="sdendnote2anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Potrzeba malowania oblewa
mnie jak rumieniec, opanowuje mnie, wciąga w siebie. Staram się jej
nie poddawać. Jest coś z szaleństwa w tym nagłym przypływie
potrzeby, chęci wyrażenia siebie pędzlem*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote3sym" name="sdendnote3anc"></a></i></div>
</blockquote>
<br />
<br />
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Kiedy kogokolwiek maluję,
nawet siebie, wariuję odrobinę. Pożądam czegoś, co nie istnieje,
a prawdopodobnie w ogóle nie powinno istnieć.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote4sym" name="sdendnote4anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Kiedy maluję kogoś
innego, jesteśmy bardzo blisko siebie, model, ja, sztalugi, tworzymy
trójkąt, dotykamy się kolanami, zaplątani w siebie, przytuleni do
sztalug. Potrzebujemy zbliżyć się, w przeciwnym razie mogę tylko
patrzeć. A samo patrzenie podobne jest do obliczania, mierzenia czy
opisywania, a może, co jest jeszcze gorsze, do szacowania.* <a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote5sym" name="sdendnote5anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Jest to swego rodzaju
osmoza, ludzie pozostają przeze mnie przefiltrowani. Nigdy nie
zdarza mi się malować i patrzeć równocześnie. Maluję jak we
śnie, absorbując moich modeli, jestem przez nich absorbowany. Stają
się krwią, komórkami, związkami chemicznymi, elektrycznością w
moim mózgu. Przechodzą przeze mnie, mieszają się ze mną, moimi
kationami i anionami, moimi łańcuchami węglowodanów, chemicznymi
bankami pamięci. Przez chwilę wszystko wrze dziko, a potem spływa
po moich nerwach, wzdłuż ramienia do koniuszków palców i dalej do
pędzla. Z pędzla wylewają się kolory i światło kierowane przez
mój mózg, moje ciało, moją psychikę, przed moimi oczami, a wzrok
mam zamglony przez modela, kogoś, nie mnie; wspomaga, przemienia
mnie, symbiotycznie, trochę kanibalizmu z odrobiną rzymskiego
pogaństwa.*</i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote6sym" name="sdendnote6anc"></a></i></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Każdy portret musi być
nowym człowiekiem. Nową istotą, która powstaje ze zmieszania się
drugiego człowieka ze mną. Jest to małżeństwo, chwilowe, ale
spełnione, portret zaś jest naszym dzieckiem, narodzinami, drugim
wspólnym spełnieniem.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote7sym" name="sdendnote7anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Gdyby ktoś mógł
obserwować mnie przy pracy, oszalałby z całą pewnością.
Wydawało by mu się, że patrzy na krawca, który pracuje starannie,
ma do dyspozycji najlepszy materiał i nici i szyje płaszcz, który
ma jeden rękaw dłuższy od drugiego albo brakuje mu w ogóle otworu
na głowę.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote8sym" name="sdendnote8anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
… <i>naśladowanie życia
nie ma sensu, podobnie jak jego odtwarzanie, muszę je wynaleźć,
wyobrazić sobie na nowo. Nie oznacza to malowania abstrakcyjnych
przedmiotów ani teatralnych przekształceń czy wysilonych
intelektualnie prób kompozycji. Wszystko to jedynie proste chwyty,
techniki uniku. Trzeba pokazać życie takim, jakim się je widzi,
jak się je odczuwa.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote9sym" name="sdendnote9anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
… <i>moje kolejne obrazy
wychodzą powykrzywiane w dziesięciu różnych kierunkach. Wszystko
w porządku, taki właśnie jestem. Walczę o to, by pokazać moją
osobistą rzeczywistość, jedyną, jaką znam. Staram się malować
ostrożnie, z pełną uwagą i miłością.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote10sym" name="sdendnote10anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i><a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote11sym" name="sdendnote11anc"></a></i></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Zagłębiam się we
wnętrzu nas obojga i staram się zebrać wszystko w jednym miejscu.
Jesteśmy tak bardzo blisko kontaktu, to poważny wysiłek, sklejenie
wszystkiego razem.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote12sym" name="sdendnote12anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
… <i>rzadko przyglądam
się sobie z bliska, jedynie wtedy, gdy maluję swój autoportret.
Przypomina to sprawdzanie zegarka, patrzę, ile jeszcze zostało mi
czasu, nie która jest właściwie godzina, tylko ile czasu już
minęło, ile jeszcze mogło mi zostać.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote13sym" name="sdendnote13anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Jestem szczęśliwy,
równocześnie żonglując dwoma, trzema wymiarami. Samo to
wystarcza, by chciało mi się żyć*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote14sym" name="sdendnote14anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<blockquote class="tr_bq">
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Teraz żyję, oddycham
pędzlem, kolor jak krew, światło jak tlen.*<a class="sdendnoteanc" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote15sym" name="sdendnote15anc"></a></i></div>
</blockquote>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Werniks</i><span style="font-style: normal;">
nie jest jedynie opowieścią o życiu artysty, jego stosunku do
pracy i samej sztuki. To także powieść o przemijaniu, miłości,
spełnianiu swoich marzeń, przekraczaniu granic i chyba o tym, co
dzisiaj najtrudniejsze, życiu w taki sposób, w jaki chcemy żyć, a
nie w taki, jaki narzuca nam konsumpcyjna rzeczywistość. </span>
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Mam
nadzieję, że mimo opinii, że Wharton to </span><i>nudziarz</i><span style="font-style: normal;">,
każda jego książka jest taka sama, pozbawiona akcji i ciągnie
się, jak spaghetti, to nie przestaniemy go czytać. To naprawdę
mądry i wrażliwy mężczyzna. </span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">*<i> Werniks, </i>William Wharton, Poznań 1994 </span>
</div>
<div id="sdendnote1">
<div class="sdendnote">
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote1anc" name="sdendnote1sym"></a> </div>
</div>
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote2anc" name="sdendnote2sym"></a> <a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote3anc" name="sdendnote3sym"></a><a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote4anc" name="sdendnote4sym"></a>
<br />
<div id="sdendnote5">
<div class="sdendnote">
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote5anc" name="sdendnote5sym"></a> </div>
</div>
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote6anc" name="sdendnote6sym"></a>
<br />
<div id="sdendnote7">
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote7anc" name="sdendnote7sym"></a>
</div>
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote8anc" name="sdendnote8sym"></a>
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote9anc" name="sdendnote9sym"></a> <a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote10anc" name="sdendnote10sym"></a>
<br />
<div id="sdendnote11">
<div class="sdendnote">
<a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote11anc" name="sdendnote11sym"></a><a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote12anc" name="sdendnote12sym"></a><a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote13anc" name="sdendnote13sym"></a><a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote14anc" name="sdendnote14sym"></a><a class="sdendnotesym" href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=3923973224485874127#sdendnote15anc" name="sdendnote15sym"></a>
</div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-50926167801502383012014-03-13T16:33:00.001+01:002014-03-13T16:33:30.528+01:00Dźwigaj nogi człowieku!Wiosna! Człowieku, dźwigaj nogi, bo wiosna idzie! Koniec z szuraniem butami po ziemi! Szkoda butów. Nosy do góry! Kto z Was szura butami zamiast dźwigać nogi? Przyznać się!<br />
<br />
Czy Wy również zauważyliście tę dziwną tendencję u ludzi? U ludzi młodych, zaznaczam. Takich, co to powinni być pełni energii do życia i tej siły, która pozwala, nam młodym, góry przenosić. Ile razy widzę takie osoby, zastanawiam się nad ich losem. Czy to świadczy o ich niedbalstwie i ignorancji? Czy czują się tak ciężcy i przytłoczeni życiem? Są nieszczęśliwi? Słabi? Zmęczeni? <br />
<br />
Tak, mam wtedy ochotę krzyknąć: <i>Dźwigaj, nogi człowieku! </i>Jest niewiele zachowań ludzkich, zdarzeń losowych bądź przypadłości rzeczy martwych, które wzbudzają we mnie bardziej negatywne emocje od szurania butami.<br />
<br />
Ale teraz idzie Wiosna. Świeci słońce. Wyzwala we mnie niesamowite ilości endorfin. I to zakochanie do tego. I wspólne poranki z kubkiem dobrej kawy. Mimo tego, że moglibyśmy zgłosić nasz widok z okna do udziału w konkursie na najgorszy widok z okna (i prawdopodobnie zdyskwalifikowalibyśmy konkurencje bez większego wysiłku), mimo tego szurania butami, mimo widoku ciągle spakowanej walizki, mimo tej niepewności, co z nami będzie, jest mi dobrze. Chociaż lubię zimę, cieszę się na myśl o Wiośnie.<br />
<br />
Z każdym promieniem słońca, wzrasta szansa, że podzielę się z Wami wrażeniami po moich niezwykłych spotkaniami z kilkoma literackimi bohaterami. Długie, zimowe wieczory wciąż o sobie przypominają w postaci stosiku przeczytanych i nieopisanych pozycji. Chociaż zima jest czasem sprzyjającym czytaniu, to, gdy chodzi o pisanie, jest wprost przeciwnie. <br />
<br />
Dużo słońca Kochani!<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-52847038314565471142014-02-13T08:00:00.000+01:002014-02-13T10:59:16.458+01:00Holocaust oczami dziecka
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZACVhfEsmV5RkANel8fY2NBYM-U13BNj43GJrochTTiB698BjfEVN6WwyqDvyipy0sip-tHPD6J1MdvK_cD5t5z44W7KRj0j0oLSpQKbkUHMKx2PlLDcqOa6Jyks8xoyUAcPBlqRDYpY/s1600/126160-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZACVhfEsmV5RkANel8fY2NBYM-U13BNj43GJrochTTiB698BjfEVN6WwyqDvyipy0sip-tHPD6J1MdvK_cD5t5z44W7KRj0j0oLSpQKbkUHMKx2PlLDcqOa6Jyks8xoyUAcPBlqRDYpY/s1600/126160-352x500.jpg" height="200" width="140" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.lubimyczytac.pl/" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Nastawiam wodę na
herbatę. Będę pisać. Zapalam lampę. Wiele razy już siadałam do
tej recenzji.. Przynoszę herbatę i stawiam ją na stole obok
komputera. Pulpit, Teksty, Recenzje, Dziennik Helgi. Próbuję zebrać
myśli. Czuję jak atmosfera w pokoju się zagęszcza. Otwieram okno.
Mała Helga. Kilkuletnia dziewczynka. Przeżyła. Cudem. Herbata już
ostygła. A mnie wciąż brak odpowiednich słów do opisania tego,
co przeżyła...
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Dziennik Helgi </i><span style="font-style: normal;">Helgi
Weissovej to jedna z tych książek, które jeszcze długo po
przeczytaniu tkwią w naszych głowach i niebezpiecznie dają znać o
sobie. Do tych książek należy również </span><i>Dziennik </i><span style="font-style: normal;">Anne
Frank. Chociaż </span><i>Dziennik </i><span style="font-style: normal;">czytałam
wiele lat temu, nadal, kiedy o nim myślę, czuję ten
charakterystyczny ucisk w żołądku. Teraz, przy lekturze wspomnień
małej Helgi, to wszystko wróciło. </span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Rano, gdy się obudziłam, tatuś
z mamusią siedzieli ze zawieszonymi głowami przy radiu. Z początku
nie wiedziałam, co się stało, ale zaraz zrozumiałam. Z radia
dobiegł drżący głos: <span style="font-size: x-small;"><<</span>Dziś rano o 6.30 wojska niemieckie
przekroczyły granicę Czechosłowacji<span style="font-size: x-small;">>></span>. Wprawdzie niewiele z
tego zrozumiałam, ale czułam, że to coś strasznego.</i></div>
</blockquote>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Holocaust oczami
dziecka. Żydowskiej ośmioletniej dziewczynki. Nie potrzeba mocno
rozbudowanej wyobraźni, aby zrozumieć, jak z dnia na dzień, jej
życie uległo diametralnym zmianom. Jak odbierała kolejne
zaostrzenia wprowadzane względem Żydów?</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<blockquote class="tr_bq">
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Poza tym żaden Aryjczyk (słowo
wcześniej nieznane) nie może zatrudniać Żyda – nie-Aryjczyka.
Teraz to już idzie raz po raz, rozporządzenie za rozporządzeniem.
Ludzie już sami nie wiedzą, co im wolno, a czego nie. Zakazano:
wstępu do kawiarni, kina, teatru, na boisko, do parku... jest tego
tyle, że nawet wszystkiego nie pamiętam.</i></div>
</blockquote>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Helga zaczęła
pisać swój dziennik w 1938 roku jako ośmioletnia dziewczynka. Nie
muszę chyba mówić, jak bardzo szokujące są dla współczesnego
czytelnika informacje o kolejnych zaostrzeniach wprowadzanych dla
Żydów, transportach, następnie obozach pracy a w ostatniej
kolejności o obozach koncentracyjnych? Taką właśnie drogę
musiała przejść Helga. To, że wraz ze swoją mamą, obie
przeżyły, można tylko nazwać cudem.
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Czytając
wspomnienia ośmioletniej dziewczynki mimowolnie nachodzą mnie moje
własne wspomnienia z podobnego okresu. Pierwsze prawdziwe
przyjaźnie, tajemnice, miłostki, to uczucie, że cały świat do
mnie należy i stoi mi otworem. Chociaż życie Helgi było
nieporównywalnie trudniejsze, to wciąż zachowywało namiastkę
tego wszystkiego. Mimo już trwających represji, uczęszczała na
lekcje tak długo jak było to możliwe. W Terezinie zaprzyjaźniła
się z innymi dziewczynkami, organizowały potańcówki a nawet
zakochała się w niezwykłym chłopcu. Nie była to jednak miłość
z szczęśliwym zakończeniem. Niestety.</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Dziennik Helgi</i><span style="font-style: normal;">
robi wrażenie treścią i formą. Wspomnienia pisane prostym
językiem dziecka, czasem pozornie chaotyczne, urywkowe, pełne
wątpliwości i emocji, wzbogacone są rysunkami. Helga nie tylko
spisywała swoje przeżycia, ale również je ilustrowała. Zachęcona
przez swojego tatę, sporządziła szereg rysunków dokumentujących
życie w Terezinie. </span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;"> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtoDdrJRgfO1_SWypfZEjl3HfiSQmlUOsoXqAXTktdxCPtpcgwU8r8L3S6dFdpPJeK3pX2CKogc_0JtBdPo0cLM8ZQWIKynkb3ipcBdjZG3-kkdAKlR_LK_DB0crzIrnW4GsvS65KqC9Y/s1600/a85cc5f4-a0e0-4c48-aa7b-5e5cfef01c18.file.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtoDdrJRgfO1_SWypfZEjl3HfiSQmlUOsoXqAXTktdxCPtpcgwU8r8L3S6dFdpPJeK3pX2CKogc_0JtBdPo0cLM8ZQWIKynkb3ipcBdjZG3-kkdAKlR_LK_DB0crzIrnW4GsvS65KqC9Y/s1600/a85cc5f4-a0e0-4c48-aa7b-5e5cfef01c18.file.jpg" height="218" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://static.polskieradio.pl/files/a85cc5f4-a0e0-4c48-aa7b-5e5cfef01c18.file" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
</span>
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Dzisiaj Helga
Weissova jest malarką, graficzką. W jej pracach widzimy wciąż
obecny Holocaust. Jak widać, jest to coś, od czego nie można się,
tak po prostu, uwolnić. Są to doświadczenia, z którymi
przychodzi, tym nielicznym którzy przeżyli, żyć.
</div>
Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-10217756412775065862014-02-13T01:03:00.001+01:002014-02-13T01:03:27.722+01:00No więc stało się. Chociaż od przeprowadzki minął już ponad miesiąc, to jest to mój pierwszy wpis w nowym miejscu. Na nowej kanapie. Na nowym stoliku. Pod nowym kocem. Z nowym kubkiem. Herbata pozostała bez zmian. Biała z miodem. Cała reszta mojego bycia uległa daleko idącym zmianom. Sprzątam. Gotuje. Piorę. Myje podłogi. Najgorsze - zmywam naczynia. Sama siebie pytam, jak to jest możliwe zmywać naczynia w XXI wieku? Gdzie jest zmywarka? Tak, rzeczywistość pochłonęła mnie bez reszty. Startuje w konkursie na perfekcyjną panią domu. A jednak, całkiem nieźle mi z tym. Tak, mogę gotować pół dnia obiad za jeden pocałunek i to spojrzenie, które mi mówi, że jestem najcudowniejsza na świecie. <br />
Co więcej, po etapie: <i>Uwaga, On próbuje naruszyć moją przestrzeń osobistą</i>, Mężczyzna wywalczył trzy wieszaki i jedną półkę w mojej szafie. Wkraczamy w nowy etap naszego związku, czyli <i>Ona akceptuje Jego na swoim terytorium dłużej niż 5 godzin</i>. Zdecydowanie dłużej. 24 godziny na dobę. Poznajemy siebie i swoje nawyki. Docieramy się. Czasem jeszcze walczymy. Trochę żyjemy na walizkach. Ustalamy wspólną wizję przyszłości. Negocjujemy. Bywa, że każde z nas w swoim języku. Totalne szaleństwo. Mam nadzieję, że wkrótce odnajdziemy w nim pewną regułę.<br />
<br />
Po tej dłuższej przerwie, spowodowanej ww powodami a także ciągłymi problemami z naszym jakże zawodnym łączem, wracam. Oby na dłużej a najlepiej już na zawsze.<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-62771893445716761092014-01-12T21:54:00.001+01:002014-01-12T21:55:09.849+01:00Pieszczoty.Zrobiłam to. Zrobiłam. Nikomu nie mówiąc, po cichu, co by nie zapeszyć. Teraz pozostaje tylko czekać na odpowiedź. Pierwszy raz pojawia się myśl, że chyba bym wolała, żeby się jednak nie udało niż udało.<br />
Obawy. Same obawy.<br />
<br />
Nic nie jest takie jakie się wydaje być. Tak jak na tym obrazie. Na pierwszy rzut oka, oczywistość. Kiedy się przyjrzycie i zastanowicie się nad tym, co widzicie, zauważycie, że nic nie jest takie na jakie wygląda.<br />
Fernand Khnopff, <i>Pieszczoty</i>, 1896. To jeden z tych przypadków, gdzie tytuł, irytująco tajemniczy, wcale nam nie pomaga w interpretacji.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG9nFT04pfEBuLHtLpu4wjZ9EHeBixWc5nYCdgirQhoFi6bEYYzm5gwgZTz7K1A2_Y4JlZeYUSrqddLk9nhMazITu4Q3_PoXV0GHeVxPvKRW0hLBDbl5QmTD6Ei-Up2Mz0SUEzY0dOoIM/s1600/Fernand_Khnopff_002.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhG9nFT04pfEBuLHtLpu4wjZ9EHeBixWc5nYCdgirQhoFi6bEYYzm5gwgZTz7K1A2_Y4JlZeYUSrqddLk9nhMazITu4Q3_PoXV0GHeVxPvKRW0hLBDbl5QmTD6Ei-Up2Mz0SUEzY0dOoIM/s1600/Fernand_Khnopff_002.jpg" height="204" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/21/Fernand_Khnopff_002.jpg" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-9152611898542131472014-01-03T21:50:00.002+01:002014-01-03T21:50:31.034+01:00Podsumowując emocjonalnieWitajcie serdecznie w Nowym Roku, koniec roku spędziłam wyjątkowo intensywnie. Przypomina mi już o tym tylko plecak porzucony zaraz przy drzwiach, ta odrobina przyjemnych wspomnień i zapach włosów. Moje włosy wciąż pachną przygodą. Uciekłam. Jak zwykle. Przed wspomnieniami, zadumą, podsumowaniami i postanowieniami noworocznymi.<br />
Jednak, przed tym nie jest wcale tak łatwo uciec. To ciągle gdzieś jest. Wisi w powietrzu. Czeka cierpliwie na odpowiedni moment, który jest zazwyczaj najmniej odpowiednim momentem.<br />
I mimo wszystko człowiek myśli o tych dniach, które ma już za sobą. że brakuje najbliższych osób, że tyle spraw zostało niezałatwionych, że tyle słów pozostało niewypowiedzianych a inne ugrzęzły w gęstej atmosferze pomiędzy nami.<br />
Jaka byłam w zeszłym, tym już minionym roku? Jakie decyzje podjęłam? A jakich nie podjęłam? Jaki to miało wpływ na mnie i bliskie mi osoby? Jakie szanse straciłam przez swoje niezdecydowanie, brak odwagi? A przede wszystkim, dlaczego? Dlaczego to wszystko musiało się wydarzyć? <br />
To nie był łatwy i przyjemny czas. Wręcz przeciwnie, naznaczony chorobą, bólem, utratą. A jednak, miał ogromny wpływ na to kim jestem i gdzie znajduję się teraz. To, co było najbardziej bolesne dało mi najwięcej siły na podjęcie zmian, na wykonanie pewnych kroków ku rozwojowi.<br />
Nadal nie potrafię przyjmować tego wszystkiego z pokorą, jako naturalnego biegu rzeczy. Wciąż się przed tym buntuję. Jeszcze wiele tego buntu i przekory we mnie, braku zrozumienia. Tak bardzo chciałabym mieć wpływ na to wszystko, co się dzieje wokół.<br />
<br />
Ten rok zaczynam nieco symbolicznie. Od opuszczenia rodzinnego gniazda. Chociaż już sam początek nie zapowiada, że będzie łatwiej, to wkraczam w ten czas pełna nadziei, pragnień i chęci.<br />
<br />
Dobrego roku Kochani!Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-57774714449352570322013-12-20T09:34:00.000+01:002014-02-13T10:59:58.703+01:00Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów.<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid3c9dM9876j6G0WdvumP-sSfZbwiutI6mWLo52d5ywge1Qdy1tbChQ_nloA5PK-bnnukSb8kAQvAgipbksSr6zHLBK7altkre8T2hb6zF9FSYxeIGUv5X2lpfwQnVEEf_P7Wy-LgMBKw/s1600/pra.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid3c9dM9876j6G0WdvumP-sSfZbwiutI6mWLo52d5ywge1Qdy1tbChQ_nloA5PK-bnnukSb8kAQvAgipbksSr6zHLBK7altkre8T2hb6zF9FSYxeIGUv5X2lpfwQnVEEf_P7Wy-LgMBKw/s1600/pra.jpg" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.lubimyczytac.pl/" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Zanim sięgnęłam po
książkę, przeczytałam na jej temat wiele recenzji. Najczęściej
pozytywnych i pełnych zachwytu nad ujęciem tematu przez Ludwikę
Włodek. Z tym większymi oczekiwaniami rozpoczynałam jej lekturę.
I teraz, z tym większym trudem przychodzi mi rozliczenie się z tych
kilkuset stron. Trudno mi przechodzi przez usta słowo <i>przeczytałam</i>,
jakże odpowiedniejsze jest tutaj <i>przebrnęłam. </i><span style="font-style: normal;">Wraz
z ostatnią stroną odetchnęłam z ulgą, że to już koniec. Nie
chcę jednak powiedzieć, że czytanie </span><i>Pra... </i><span style="font-style: normal;">było
znowu taką straszną katuszą. Po prostu, po jej przeczytaniu,
</span><i>przebrnięciu </i><span style="font-style: normal;">tych
kilkuset stron, czuję niedosyt.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Człowiek
uczy się przez całe życie. Mimo to, aż wstyd się przyznać, do
czasu sięgnięcia po </span><i>Pra...</i><span style="font-style: normal;">,
Iwaszkiewicza i jego małżonkę kojarzyłam głównie z pewnego
portretu... </span>
</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Tak,
oczywiście chodzi o portret Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów
autorstwa Witkacego. Być może niektórzy z Was jeszcze pamiętają,
gdy kilka lat temu został znaleziony w jednej z łódzkich piwnicy a
jeszcze wcześniej skradziony ze Stawiska. Witkacy namalował świeżo
poślubionych małżonków w czasie ich pobytu w Zakopanem w 1922.
Sama jestem ciekawa ich reakcji na ten portret. Iwaszkiewicz ujęty
ekspresyjnie kontrastuje z realistycznie i „gładko”
przedstawioną małżonką. Taka polska <i>Piękna i Bestia.</i></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5qX9c8wEQnaHfKM4v0LbwQatxF3ADJOeuGbamzq2Cn9iXBNPSzXDSNRuG3PdHR_DA8LtcYDERSLw_T19J0KlMCE2RtQKr349T6ev7buUv9iA_Hrf1dSo1uSlG5PctiJp7aCTiBSlwr80/s1600/Anna+i+Jaros%25C5%2582aw+Iwaszkiewiczowie%252C+Witkacy%252C+1922.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="290" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5qX9c8wEQnaHfKM4v0LbwQatxF3ADJOeuGbamzq2Cn9iXBNPSzXDSNRuG3PdHR_DA8LtcYDERSLw_T19J0KlMCE2RtQKr349T6ev7buUv9iA_Hrf1dSo1uSlG5PctiJp7aCTiBSlwr80/s1600/Anna+i+Jaros%25C5%2582aw+Iwaszkiewiczowie%252C+Witkacy%252C+1922.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://artyzm.com/obraz.php?id=11691" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Niewątpliwie
lektura ta stała się impulsem do zadania sobie pytania: <i>Kim tak
naprawdę był Iwaszkiewicz?</i> Przecież nie tylko bohaterem dzieła
Witkacego. Jarosław Iwaszkiewicz, czyli tak naprawdę jedna z
największych osobistości polskiej literatury jawi mi się jak za
mgłą. Teraz, jako pisarz, ale także i człowiek, jest dla mnie
fascynujący. Jestem pewna, że w najbliższym czasie sięgnę do
jego twórczości i przestanę go kojarzyć jedynie z tym niezwykłym
portretem.</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ta
opowieść była dla mnie zachwycającą przygodą, ale nie jako
opowieść o konkretnych ludziach a raczej opowieść o pewnej
rodzinie. Bliżej nieokreślonej, ale sympatycznej i czasem
dziwacznej. Wynikało to być może z mojego braku skupienia przy
czytaniu, jednak historia opowiedziana przez Ludwikę Włodek nijak
nie stanowiła dla mnie ciągłej historii jednej rodziny. Za nic w
świecie nie wiedziałam, kto był Stanisławem a kto kim innym.
Zapamiętałam samego Jarosława, jego żonę i córki. Jeszcze byli
jego nieco ekscentryczni teściowie...
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-style: normal;">Na
swój sposób podoba mi się również klimat czasów Iwaszkiewicza.
Stowarzyszenie </span><i>Skamander</i><span style="font-style: normal;">,
którego był współtwórcą, środowisko, które przewija się
przez Stawisko, żona – pisarka i tłumaczka, współpraca z prof.
Lorentzem przy ratowaniu zabytków. A z drugiej strony jest
Iwaszkiewicz i jego specyficzny stosunek do władzy i Międzynarodowa
Leninowska Nagroda Pokoju z 1980 roku. Po przeczytaniu tej książki
chyba nadal nie do końca rozumiem, jakim był człowiekiem. </span>
</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Ludwika
Włodek stworzyła coś, co nie jest ani pamiętnikiem ani biografią.
Nie potrafię przyporządkować też żadnego innego gatunku
literackiego. Książka jest połączeniem tego wszystkiego i to
zapewne miało stanowić o jej niezwykłości. Znajdziemy tutaj wiele
interesujących anegdotek o Iwaszkiewiczu, jego najbliższych, ale
również dalszych krewnych, o Stawisku, środowisku artystycznym, w
którym się obracał. To wszystko jest bardzo ciekawe, jednak często
miałam wrażenie, że autorka nagle przerywa te historie, nie kończy
ich, a może nie wykańcza ich tak misternie, jakbym tego oczekiwała?
Chyba tutaj kryje się moje największe rozczarowanie tą książką.
</div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="font-style: normal; margin-bottom: 0cm;">
Chociaż
nie powinniśmy oceniać książki po okładce, to aż nie sposób
nie zwrócić uwagi na wydanie <i>Pra.... .</i> Bierzemy do ręki
naprawdę dobrze opracowaną edytorsko pozycję. Wszystko, od okładki
po fonty, jest dopracowane do najdrobniejszego szczegółu. I jeszcze
te zdjęcia, które dodają klimatu. Po raz kolejny przekonałam się,
że czytanie dobrze wydanej książki zdecydowanie podnosi jakość
czytania. Zresztą, pod tym względem, bardzo sobie cenię
<i>Wydawnictwo Literackie.</i></div>
<br />
Książkę przeczytałam dzięki Robertowi <a href="http://notatnikkulturalny.blogspot.com/" target="_blank">stąd</a> i jego akcji <a href="http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2012/12/podaj-ksiazke-dalej-czyli-rozdawajka.html" target="_blank">podaj książkę dalej</a>. Was również zapraszam serdecznie do zabawy.<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk8lCBV7rjJbkWbEcWV3Vp9x-kv73CfayCQTIIe3Enl3KEvYRhc8Nniti8WwQaoZEtn-L7R_E_MiGhiD0_YTGBMvgMqk92_7yxWK-dYHj6kh2WmwXe7dmdmocIddZkVadl-a0bd1Fvchw/s1600/podaj+dalej.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img alt="" border="0" height="201" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjk8lCBV7rjJbkWbEcWV3Vp9x-kv73CfayCQTIIe3Enl3KEvYRhc8Nniti8WwQaoZEtn-L7R_E_MiGhiD0_YTGBMvgMqk92_7yxWK-dYHj6kh2WmwXe7dmdmocIddZkVadl-a0bd1Fvchw/s1600/podaj+dalej.jpg" title="" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://notatnikkulturalny.blogspot.com/2012/12/podaj-ksiazke-dalej-czyli-rozdawajka.html" target="_blank">Zapraszam do udziału w akcji</a> </td></tr>
</tbody></table>
<br />Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-83675536466256112512013-12-12T21:41:00.000+01:002013-12-12T21:41:28.689+01:00Dzień dobryDzisiaj jest dobry dzień.<br />
Dobra Dusza podarowała mi (no dobra, pożyczyła, ale bezterminowo) kilka numerów <i>Przeglądu artystycznego</i> z lat 60-tych. Szaleństwo, aż nie wiem, co czytać najpierw. Będę Was tutaj zamęczać moimi <i>odkryciami. </i><br />
<i> </i> <br />
Poza tym, moja praca licencjacka zaczyna nabierać charakteru, co mnie bardzo cieszy. Dobrze, że temat podajemy dopiero gdzieś pod koniec. Czuję się trochę, jak przed maturą. Znów gdzieś pobrzmiewa te egzystencjalne pytanie:<i> I co dalej?</i><br />
<br />
Czytam prawdziwe <i>masterpiece. </i>Nie przeszkadzać.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOHMt_JiJfHWCX1zIqsEg44fKtr6ApzzPbiW_mwXJdMkdxzJK0DcHhNad1T3d7oxQBLEiw3VGp2xF0fuXuFBRJfrE7oChTaVw61kyrDNfm2k_KgawFtOywzll3s9pUbXcDyeeawzCfq8s/s1600/8438338916_d0f91f8f1a_c.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOHMt_JiJfHWCX1zIqsEg44fKtr6ApzzPbiW_mwXJdMkdxzJK0DcHhNad1T3d7oxQBLEiw3VGp2xF0fuXuFBRJfrE7oChTaVw61kyrDNfm2k_KgawFtOywzll3s9pUbXcDyeeawzCfq8s/s1600/8438338916_d0f91f8f1a_c.jpg" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://www.flickr.com/photos/monkeymashbutton/8438338916/sizes/c/in/photostream/" target="_blank">Źródło</a></td></tr>
</tbody></table>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-36872453921036486372013-12-08T18:50:00.001+01:002013-12-08T18:50:27.792+01:00Nie mam ostatnio serca do tego miejsca. Słowa już nie wypływają jak dawniej. Raczej tkwią gdzieś głęboko ukryte i nie mają ochoty się ze mnie wydostać. Jestem teraz milcząca. Nie mam nic do powiedzenia. Robię różne rzeczy, żeby temu przeciwdziałać a przynajmniej spowolnić ten dziwny proces. Przechadzam się pomiędzy obrazami w galeriach, czytam więcej, wychodzę często na spacery do parku (szczególnie, gdy mnie coś zezłości, idę pod ZOO i z powrotem; jak dochodzę do domu jestem tak zmęczona i zmarznięta, że już nawet nie pamiętam co się stało), spotykam się z przyjaciółmi i bliskimi, robię dekoracje świąteczne. Może świąteczny klimat obudzi we mnie to coś? Nawet na biurku postawiłam sobie choinkę, którą wcześniej sama zrobiłam.<br />
Już kilka razy zamierzałam Wam napisać, że chyba się spotkamy tutaj dopiero po Nowym Roku. Jak gdyby Nowy Rok miał coś zmienić. A jednak spróbuję jeszcze raz, teraz.<br />
Jestem zdania, że istnieją pewne cechy, które możemy w sobie wyćwiczyć, np. kreatywność, pracowitość, sumienność, pozytywne myślenie, pewność siebie i wiele innych.<br />
Stało się coś, co kawałek po kawałku pozbawiło mnie na pewien czas tych elementów mojej osobowości. Coraz bardziej odczuwam ich brak w swoim codziennym życiu. I chociaż, jak już wspomniałam, zaczynam od drobnostek, jestem niecierpliwa i szybko się zniechęcam. Jednak próbuje. Gdy trzeba, każdego dnia od nowa. Najbardziej efekty są widoczne w mojej organizacji czasu. W ciągu dnia potrafię zrobić naprawdę dużo. Co do mnie niepodobne, wybieram jednak czynności niewymagające kreowania.<br />
<br />
<br />
Na dzisiaj mam pewien plan, trochę zamierzam się zmusić do działania. Liczę, że z każdym kolejnym razem pójdzie mi już łatwiej i przyjemniej. A Was Kochani, zostawiam z jedną z moich ulubionych pasteli Wyspiańskiego. Zimowo. Trochę sentymentalnie, bo z mojego pokoju w Krakowie miałam widok właśnie na Kopiec Kościuszki.<br />
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY4rkxDPz7wqtAPYnUBORCMqLM8pvy3fI7tXdGTYzGkkdnhJ3AWVg1p2vUSBHdRGacyf0FF1fwjfeM1K2AFvR3Oegk571Q7U801y8OJv2Qd6qPSwBCcct6VIeLquD9X3TQY8h82GyYI64/s1600/wyspia%C5%84ski,+widok+na+kopiec+ko%C5%9Bciuszki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjY4rkxDPz7wqtAPYnUBORCMqLM8pvy3fI7tXdGTYzGkkdnhJ3AWVg1p2vUSBHdRGacyf0FF1fwjfeM1K2AFvR3Oegk571Q7U801y8OJv2Qd6qPSwBCcct6VIeLquD9X3TQY8h82GyYI64/s1600/wyspia%C5%84ski,+widok+na+kopiec+ko%C5%9Bciuszki.jpg" height="298" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Stanisław Wyspiański, <br />
<span style="font-size: x-small;">Widok z
okna pracowni na Kopiec Kościuszki, 1904 (<a href="http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Wyspianski/Wysp_Widoki_2.htm" target="_blank">źródło</a>)</span></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"> </span></td><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;"> </span></td></tr>
</tbody></table>
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3923973224485874127.post-3335877402632789792013-11-21T23:48:00.002+01:002013-11-21T23:48:50.595+01:00Trochę we mnie Idealistki. Cały czas wierzę, że potrafię swoją pogodą ducha zmienić czyjeś życie. Że wystarczy moje zainteresowanie, zaangażowanie, uśmiech, aby druga osoba doświadczyła niezwykłości tego, co nas otacza i wydaje się takie zwykłe i codzienne. Nadal wydaje mi się, że każdy zasługuje na drugą szansę, a nawet na trzecią. Albo przynajmniej na odrobinę mojego czasu, mojej uwagi, jeśli tego potrzebuje. I ciągle wierzę, że kiedy nastąpi taki moment, że ja będę tego potrzebować, to do mnie wróci. Czasami nie wróci. O tym już też wiem.<br />
Kiedy, mimo zmęczenia, siedzę do rana ze słuchawką przy uchu pocieszając Przyjaciółkę, wydaje mi się, że w odpowiednim momencie, ja również będę miała Kogoś, komu będę mogła się wyżalić. W tym odpowiednim momencie, okazuje się, że to nie jest dobry moment na moje problemy. Trudno, zdarza się.<br />
<br />
Nie podoba mi się tu. W tym ludzkim świecie. Zupełnie tu nie pasuję. To nie moja rzeczywistość. <br />
Ale ile mogę uciekać w świat sztuki? Owszem, jest fascynujący. Tyle tylko, że tkwię w nim sama.<br />
<br />
<br />
Dzisiaj już tylko <i>Śmierć Marata. </i>Jacques-Louis David. <br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_akieSE-CPZMwlFlD7zKhghBrvYt42eMTGzhyRV0VfOhbhNSFwnQl_WsWyRAKSOP7fvOYZZL9qDRVdwdA8Oz7DHi7JurfD6Fn4RwHItHDjpzvacjudCeCKMB5h9pelIp5L4u4nI_wm0k/s1600/Death_of_Marat_by_David.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_akieSE-CPZMwlFlD7zKhghBrvYt42eMTGzhyRV0VfOhbhNSFwnQl_WsWyRAKSOP7fvOYZZL9qDRVdwdA8Oz7DHi7JurfD6Fn4RwHItHDjpzvacjudCeCKMB5h9pelIp5L4u4nI_wm0k/s400/Death_of_Marat_by_David.jpg" width="310" /></a></div>
<br />
Dobranoc.<br />
<br />
<br />
<span style="font-size: x-small;">(a jak jutro wyjdzie słońce, przestanę się nad sobą użalać. szukam siebie na nowo i nie mogę znaleźć.</span> <span style="font-size: x-small;">ciągle to nie jest to, czego bym chciała od siebie. wiem, że mogę więcej i lepiej. wiem, że mój perfekcjonizm wykańcza. mnie również.)</span>Unknownnoreply@blogger.com7