wtorek, 1 stycznia 2013

Pierwszy dzień nowego roku

Pierwszy dzień nowego roku. Przyznaję, witam go z nadzieją i z dużą pokorą żegnałam ten, który się właśnie wczoraj skończył. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że był zupełnie bezowocny i beznadziejny. Były momenty niezwykłe i magiczne a także dla mnie ważne. Próbowałam jeździć na nartach. Byliśmy dwa razy na żaglach na Mazurach. Książek było niewiele, ale były perełki. Odkryłam Kapuścińskiego i pokochałam design. Troszkę znowu podrosłam.
A jednak, rok był też pełen smutków, rozczarowań a i koniec był chyba najgorszy. Cieszę się, że grudzień się skończył. Doświadczył mnie ten miesiąc bardziej niż kilka lat życia. A nawet złamał mi serce.
Coraz mniejsze ma dla mnie znaczenie brak mojego pokoju a nawet to, że zupełnie nie mam gdzie i jak się uczyć. Ważniejsza od tego wszystkiego jest moja Kochana Babcia. Nie mogę bezczynnie czekać na kolejne wyniki. Próbuje się skupić i coś tam działać, chociaż nie mam gdzie. Mam tysiące zaległych nieoddanych prac i tysiące nowych pomysłów.
Jestem jakby uwięziona i niedobrze zależna od innych ludzi. Tak, wiem, w trudnych sytuacjach trzeba umieć się dostosować.

W tym roku... nie będzie postanowień noworocznych. Liczę jednak po cichu na nowe siły, te dobre i pozytywne, oczywiście. A także, chcę rozwijać się i podążać w kierunku, który wybrałam. Wcale nie dlatego, żeby pokazać innym, że historyk sztuki jest także wartościowym dla społeczeństwa człowiekiem, ale z miłości i pasji do sztuki.
A czytać... będę nadal powoli i do przodu. Może w końcu skończę Jedz, módl się i kochaj...


W ten nowy rok, wchodzę z ogromną nadzieją.
Proszę...

2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc ja również.. Sylwester był fatalny i cieszę się, że poranek przyniósł dobre wieści. Trzymam kciuki za dobre wieści i u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, dzięki, mam również nadzieję na te dobre wieści. Przecież w końcu muszą nadejść...
      Pozdrawiam!

      Usuń