Rewolucja. Każdy z nas ma swoje
skojarzenia związane z tym pojęciem. Jednak jestem pewna, że to,
co będzie wspólne dla naszych definicji, to takie słowa, jak
znaczące zmiany zachodzące w stosunkowo krótkim czasie. Czy
ktokolwiek z nas wyobraża sobie rewolucję taką, jaką zaproponował
nam Mario Vargas Llosa?
Rewolucjonista. Każdy z nas ma swoje
wymagania względem prawdziwego rewolucjonisty. Czy Alejandro Mayta
spełniłby je chociaż po niewielkiej części? Czy nie byłby dla
nas rozczarowujący jako rewolucjonista?
Mario Vargas Llosa wykreował postać
Mayty w sposób zupełnie niezwykły. Poprzez mistrzowską narrację
zapoznaje nas z człowiekiem o wielu twarzach. Można powiedzieć,
ilu świadków wydarzeń, tylu Alejandrów. Dla każdego z nich był
kimś innym.
Aby dać nam pełen obraz Mayty na
kolejnych kartach powieści narrator spotyka osoby związane z nim w
najróżniejszy sposób. Spotykamy jego współtowarzyszy partyjnych,
matkę chrzestną, siostrę Vallejosa, byłą żonę Mayty... Ich
wspomnienia przeplatają się, uzupełniają a czasem całkowicie
wykluczają. Zamyka je osobiste spotkanie autora z Maytą. Jakie na
nim zrobi wrażenie rewolucjonista? Czy te informacje, do których
dotarł w trakcie rocznego śledztwa znajdą odzwierciedlenie w
rzeczywistości? Czy ten starszy, zniszczony przez życie i
pozbawiony ideałów mężczyzna, to naprawdę nasz Alejandro? Co
takiego musiało się wydarzyć, że przestał wierzyć w rewolucję?
Alejandro Mayta to trockista, wierny
członek RPR(T). Jego czas upływa na działaniach partyjnych,
pisaniu artykułów dla „Głosu Robotniczego” a także kolportażu
gazety. Co na pewno zadziwi czytelnika to skala działań partii. Czy
wyobrażamy sobie dzisiaj partię składającą się z zaledwie kilku
członków? W kluczowym dla siebie momencie Mayta spotyka młodego
człowieka przepełnionego nie tylko rewolucyjnymi ideałami, ale
przede wszystkim energią do działania. Ta energia, ta świeżość
staje się odżywcza dla Mayty. Sprawia, że jego nadzieje na zmiany
rodzą się na nowo, ale tym razem, w jego oczach, ich realizacja
jest tuż na wyciągnięcie ręki.
Llosa nas czaruje kunsztem swojego
warsztatu literackiego. Zabiera nas w podróż do Peru.
Niespokojnego, pełnego zamieszek, brudnego. Czy Peru czasów Mayty
wyglądało podobnie? Czy nastąpiły zmiany tak bardzo upragnione
przez Maytę? Zmiany, dla których walczył i tak wiele poświęcił
wraz z swoim przyjacielem Vallejosem. My, czytelnicy, zadajemy sobie
pytanie: Jaki to miało sens, Mayta?
Zaczął marzyć. Jakie będzie Peru
za kilka lat? Będzie pracowitym mrowiskiem, odbijającym w skali
całego kraju atmosferę, jaka dzięki idealizmowi chłopców
panowała w tej furgonetce. Tak jak oni teraz, czuć się będą
wtedy chłopi, właściciele swojej ziemi, i robotnicy, właściciele
swoich warsztatów pracy, i urzędnicy, świadomi tego, że służą
całej społeczności, nie zaś imperialistom, milionerom czy też
lokalnym kacykom lub partiom. Zniknie dyskryminacja i wyzysk,
zniesione zostanie prawo dziedziczenia i w ten sposób położy się
podwaliny pod równość wszystkich obywateli.1
Innym problemem,
który autor umiejętnie wplata pomiędzy wiersze głównej historii
o Alejandrze, jest sam proces literacki, dochodzenie do prawdy i
kreowania bohatera. Wielokrotnie podkreśla, że powieść, którą
właśnie tworzy ma być fikcją. Nie zdradzi nam prawdziwego imienia
i nazwiska bohatera a wydarzenia tak pokręci, że nawet ci, którzy
znają Maytę, nie będą wiedzieć, że to chodzi o niego. Jednak, i
tak chce poznać prawdę, aby móc kłamać z wiedzą o prawdzie.
Chce stworzyć raczej coś inspirowanego jego życiem. Nie chodzi
o biografię, lecz o powieść. Jakąś bardzo luźną historię o
tamtej epoce, środowisku Mayty i o sprawach, które się wtedy
działy.2
Historia Alejandra Mayty to
moje pierwsze spotkanie z twórczością Maria Vargas Llosy. I na
pewno nie ostatnie. Chociaż na pierwszy rzut padło na książkę
zaangażowaną politycznie, pisarz uwiódł mnie swoim prowadzeniem
narracji. Tak, czasem nie miałam pojęcia, czy jestem w czasach
Mayty, czy współczesnych narratorowi. Szczególnie na początku,
jednak wraz z każdą stroną mój umysł przyzwyczajał się do tych
zmian narracji i wraz z każdą stroną byłam coraz mocniej
zaintrygowana akcją i związana z naszym komunistą.
2Str.
18
O Peru wiem diabelnie mało, więc z chęcią przeczytałabym tą książkę nawet po to, żeby dowiedzieć się czegoś o tym miejscu :)
OdpowiedzUsuńMoże jakiś konkretnych suchych faktów na temat Peru z tej książki nie wyciągniesz, ale sam klimat miejsca jest oddany rewelacyjnie.
UsuńZe swojej strony jak najbardziej polecam :)