czwartek, 21 lutego 2013

W klimacie florenckiego renesansu...

Kilka dni temu skończyłam czytać książkę, o której chcę Wam trochę poopowiadać. Post mam częściowo przygotowany, ale jeszcze nieskończony i jakoś tak się dzieje wiele rzeczy, które być może nie powinny się wydarzyć. To mnie trochę znowu wytrąciło z tej mojej, jeszcze nieco chwiejnej równowagi. W związku z tym, że nie jestem w nastroju, aby kończyć post o Mona Lisie, postanowiłam, że wprowadzę Was w klimat włoskiego renesansu czasów Leonarda.

Kochani, nie będę dzisiaj pisać. Oglądajcie, podziwiajcie. A może nawet krytykujcie? Jest to mój subiektywny wybór dzieł, więc możecie renesans kojarzyć z zupełnie innymi obiektami. Renesans nie jest moją wielką miłością, mimo to, serdecznie Was zapraszam w tą krótką podróż.