czwartek, 31 stycznia 2013

Jak uczyć się sztuki. Część I.

Dzisiaj będzie o książkach, jednak tak trochę nietypowo. Zazwyczaj nie opisuję książek, które towarzyszą mi na co dzień, czyli związanych ze sztuką. Nie robię tego, bo raczej nie ma takiego zapotrzebowania i zainteresowania tym. A jeśli już, to ograniczam się do biografii bądź książek bardziej, jak ja to nazywam "sfabularyzowanych". Tak więc, teraz, mały wyjątek.

Być może to, co teraz napiszę przyda się tym, którzy obecnie się przygotowują do matury z historii sztuki. Post powstaje dlatego, że sama miałam z tym problem kilka lat temu. Studia nauczyły mnie korzystać z bibliografii i wyszukiwać interesujących mnie książek. Jednak przyznaję, w liceum, nie bardzo wiedziałam co zrobić z kilkustronicową literaturą podaną przez nauczycielkę. Gdzie znaleźć? Co z tego wybrać? Która najlepsza? Już nie wspomnę, jaki miałam mętlik w głowie, kiedy chciałam znaleźć coś o konkretnej epoce bądź kierunku. Trzeba było znaleźć coś, co nie będzie tylko i wyłącznie albumem lub przewodnikiem dla turystów a nie będzie również przeładowane informacjami i zapakowane w hermetyczne słownictwo. Nie czarujmy się też, że książki o tej tematyce są super łatwo dostępne i tanie. Ale po kolei.

Czyli:

Z czego korzystać przygotowując się do matury z historii sztuki?

1. Opracowania ogólne, gdzie wszystkie epoki od pradziejów są potraktowane przekrojowo, jednak wpakowane są w jeden lub dwa tomy. Szczerze powiedziawszy, myślę, że do matury zdecydowanie wystarczają takie opracowania. Nawet teraz, na studiach wracam do tych pozycji, gdy chcę coś na szybko powtórzyć, albo ładnie podsumować ogólny sens stylu, kierunku czy całej epoki. Jest ich kilka. Są lepsze i gorsze. Warto wybrać jedno lub dwa i mieć je zawsze pod ręką. Jeśli faktycznie zamierzacie zdawać maturę z historii sztuki, warto zainwestować, w którąś z tych książek, bo i tak będziecie z niej korzystać przez całe dwa lata przygotowań.

Zacznę od tej, z której ja się uczyłam. Wtedy myślałam, że jest to jedyny "podręcznik" do historii sztuki. Potem okazało się, że jest tego zdecydowanie więcej i są dużo lepsze. Jednak to była moja baza.

Barbara Osińska, Sztuka i czas, dwa tomy

Zaletami tej książki są: prosty język, czytelny układ, treściwość, oszczędność w opisach, konkretność i cena. Piszę cena, bo chociaż nowe wydawania to faktycznie kwestia ok. 70 złotych od tomu (co i tak nie jest dużo, jak na publikacje o sztuce), to stare wydania można kupić za grosze w antykwariatach lub na allegro. Treść pozostaje niezmienna bez względu na rok wydania. Starsze wydania nie są co prawda tak pięknie wydane, jednak nie liczmy, że w książce znajdziemy cały kanon dzieł. I tak większość trzeba wyszperać w Internecie.




Jan Białostocki, Sztuka cenniejsza niż złoto

Profesor Białostocki był naprawdę wybitnym historykiem sztuki i jego książki czyta się z największą przyjemnością. Jednak, o ile w Osińskiej, książka jest wyraźnie podzielona na rozdziały, podrozdziały i jeszcze różne inne podczęści, przez co bardzo szybko i łatwo się  z niej uczy, to Sztuka cenniejsza niż złoto, to dużo dłuższe rozdziały, więcej filozofowania na temat sensu dzieł i artystów. Przez to, przynajmniej dla mnie, była dużo ciekawsza. Nie polecam, jednak na szybkie powtórki przed sprawdzianem, albo kilka dni przed samą maturą. Na pewno nie jest to wiedza w pigułce. Chociaż, i tak na 740 stronach zmieścić całe dzieje sztuki?
Zalety: dużo ciekawych informacji, sprawdzone, rzetelne informacje, przystępny język.



Michaił Ałpatow, Historia Sztuki, 4 tomy

Do tej pozycji mam mieszane uczucia. Ałpatow to rosyjski historyk sztuki. Specjalista, zwłaszcza, sztuki ruskiej. W Polsce jego książki wydawane były w latach 70-tych. Autor nawet na świat sztuki przenosi pewne myślenie ideologiczne i po prostu... dużo specyficznej, aczkolwiek subtelnej, propagandy w tym wszystkim. Podobno wszystkie dzieci dostawały Ałpatowa na gwiazdkę, wiadomo kiedy. Pewnie dlatego dzisiaj jest wszechdostępny. Próbowałam czytać Ałpatowa, jak dla mnie ciężki język, dużo zbędnych opisów. Z założenia miała to być książka dla osób nie mających wcześniej kontaktu ze sztuką. Faktycznie, brak specjalistycznych pojęć, ale ten styl pisania mnie wykończył po pierwszych kilku stronach. Ogólnie jestem na nie, ale tak jak mówię, do książki jest bardzo łatwy dostęp. No i można kupić za grosze.








E.H Gombrich, O sztuce

Zdecydowanie moja ulubiona. Mniej więcej podobne cechy do Białostockiego. Czyli zdecydowanie nie na szybkie powtórki. Za to bardzo ciekawa, dużo informacji, wyjaśnień: DLACZEGO. To jest dosyć istotne w sztuce. Tego nie miała Osińska. Świetnie się czyta. Polecam nie tylko maturzystom, ale także wszystkim "ignorantom" sztuki. Z chęcią wracam do tej książki. Tak po prostu, poczytać.




Maria Rzepińska, Siedem wieków malarstwa europejskiego

Jeśli chodzi o to opracowanie, to zamieszczam je tutaj z kilku powodów, chociaż od razu zaznaczam, że nie przeczytałam tej książki. Mam ją na stosie do przeczytania i na pewno do niej zajrzę w ciągu najbliższych dni. A wymieniam ją, bo jest opracowaniem ogólnym, Rzepińska potrafi czytelnika zainteresować tematem i zainspirować a także zmusić do myślenia. O tym się przekonałam czytając Historię koloru, o której to za chwilę.

Maria Rzepińska, Historia koloru

Czy zauważyliście, że średniowieczne witraże w największych częściach składają się z błękitów i czerwieni? A czy, nie wydaje się Wam, że pewne kolory w sąsiedztwie innych barw dają zupełnie inne wrażenie niż towarzysząc innym barwom? Książka wyjaśniająca wiele niezwykłych zjawisk w sztuce związanych z kolorem i światłem. Poza tym, problemy barw omówione dla każdego stylu po kolei. Pozycja raczej nie nadaje się na wiodący podręcznik, ze względu na to, że skupia się głównie na kolorze. Jednak jako uzupełnienie polecam Wam jak najbardziej!


Jesse Wilder, Historia sztuki dla bystrzaków

Bardzo Was proszę, nie traktujcie tej książki jako jedynego źródła wiedzy. Nie jest to absolutnie podręcznik. Jest to naprawdę ciekawa książka, ale: na pierwszy kontakt ze sztuką (jeśli chcecie zarazić bliskich, znajomych miłością, entuzjazmem do sztuki, coś o tym wiem, to śmiało polecajcie im tą książkę!), jako lekka lektura na dobranoc, przed snem, w autobusie jadąc do szkoły.
Kiedy sięgam po nią? Gdy przygotowuję referat na zajęcia i chcę obudzić kolegów i błysnąć jakąś anegdotką ze świata sztuki. O tak, w anegdotki to ta książka jest przebogata.





Sztuka świata, Arkady, 16 tomów

Na koniec perełka. 16 pięknie wydanych książek o sztuce. Oczywiście nie przeczytałam wszystkich i nawet nie mam wszystkich w domowych zbiorach, chociaż nie ukrywam, że jest to moje ciche marzenie. Póki co kupuję na allegro te tomy, które w danym czasie mnie interesują. Lubię je przeglądać przed egzaminem, dla powtórki i utrwalenia. Dużo zdjęć dobrej jakości i konkretny tekst, bez przysłowiowego lania wody i rozdrabniania się nad szczegółami. Chociaż nie jest to pozycja obowiązkowa, zachęcam Was do przeglądania, czytania opisów nad ilustracjami lub konkretnych fragmentów, np. o jakimś malarzu, czy nawet samym obrazie. Każdy tom jest podzielony na jasno opisane rozdziały i podrozdziały, więc bardzo łatwo się odnajdziecie. Seria nie należy do najtańszych, każdy tom kosztuje od 80 złotych, chociaż czasem się trafi, któryś z tomów na allegro już od 30 złotych (tak tak ciągle poluje). Też nie ma co liczyć, że w któreś bibliotece dostaniecie je do domu, ale po co są te wszystkie okienka w szkole? Zapytajcie w bibliotece szkolnej, czy jest do nich dostęp i korzystajcie!








Jeśli chodzi o mnie, to tyle na dziś. Powstanie jeszcze post o innych "niezbędnikach", z którymi się właściwie nie rozstaję. Czasem dochodzi do sytuacji, że cały czas noszę w torebce Słownik sztuk pięknych. Jednak o tym, innym razem.

A jak wygląda Wasz kanon literatury o sztuce? Z czego korzystacie przygotowując się do matury z tego przedmiotu? Wszelkie sugestie w temacie, mile widziane.

Pozdrawiam!


---------------------
Edycja: Nie mam pojęcia czemu jest taka mała czcionka, ale nie potrafię tego zmienić.

piątek, 25 stycznia 2013

Ćwiczenia silnej woli

Tak, moi rodzice wiedzą, że powinnam ćwiczyć swoją silną wolę, która i tak jest już na skraju wyczerpania. Właśnie wczoraj, zrobili mi małą niespodziankę i do moich zbiorów dołączyły dwie fantastyczne książki.




Może nie za dużo treści, ale bardzo dobre reprodukcje i zdjęcia. Lubię przeglądać kolorowe reprodukcje. Mam dużo albumów i często do nich wracam. 


Normalnie, to wnoszę do domu książki, w torebce, niemal po kryjomu, bo już znowu naprawdę nie mam na nie miejsca.

Wcale, wcale tych książek nie czytam. Tylko przeglądam sobie... Po sesji dopiero po nie sięgnę na dłużej... Obiecuję...

wtorek, 22 stycznia 2013

Jak się okazuje, o Śląsku wiem niewiele.

Więc, kubek gorącej herbaty, ciepłe skarpety ulubione, koc i  lektura na dziś, czyli...*



a Prywatne życie Mony Lisy nadal czeka na lepsze czasy. A przyznaję, wciągnęły mnie jej losy. I kusi, kusi... Dlaczego zawsze jak mam się uczyć wszystko tak kusi? I jeszcze mam zaczęte Jak zostać królem, co akurat trochę mniej kusi, ale zawsze jednak przynajmniej trochę.

Ale nie. Twardo się trzymam. I usunęłam z widoku.



*lektura nieco z przymusu, cytując koleżankę z ławki: A ciebie, Magda, to nie interesują ci wszyscy Dziadoszanie, Ślężanie, Bobrzanie? Przecież to jest takie ciekawe...
hmm... nie, chyba jednak nie, gdyby profesor rozpoczął od dwudziestolecia międzywojennego, byłoby mi łatwiej polubić wykłady a im głębiej w las... tym większa ogarnia mnie panika.

piątek, 18 stycznia 2013

Piękne zaczytanie...

W tym całym ogromie tego wszystkiego, co się obecnie dzieje, znalazłam dzisiaj chwilę na odwiedzenie muzeum. Ostatnio niewątpliwie zaniedbałam ten swój rozwój duchowo-kulturowy. Co najbardziej w tym wszystkim, dziwi mnie samą, muzeum mijam codziennie wracając z uczelni, a jakoś tak, nigdy mi nie po drodze. I chyba więcej razy byłam w krakowskim Muzeum Narodowym niż w naszym Muzeum Śląskim. Zbiory są całkiem przyzwoite. Jednak nie porównywałabym ich do krakowskich, czy nawet bytomskich, o których pisałam tu. Jednak, są wystawione trzy pastele Witkacego, jest Wyspiański, Grottger, Axentowicz, Cybis, jest pani Olga Boznańska, której mi zawsze jakoś tak mało, i Chełomoński... i jeszcze kilku naprawdę ciekawych artystów znajdziemy. Sami widzicie, trochę tego jest. Jak znajdę chwilkę pokaże Wam, co ciekawsze prace.

A już dzisiaj, nie mam zbyt wiele czasu, ale chcę się z Wami podzielić jednym z nich.

 
Teodor Axentowicz, Zaczytana, ok. 1899


Wprowadził mnie ten obraz w nastrój pewnego rozmarzenia. O, jak ja marzę o takim pięknym zaczytaniu. Po prostu, usiąść wygodnie z książką. Z kubkiem gorącej herbaty, w wełnianych dużych skarpetkach i pod kocem. Odpocząć. Znaleźć się na moment w całkiem innym świecie.

A teraz wracam do swoich obowiązków i tych tysięcy rozpoczętych prac. Dzięki uprzejmości pewnego sklepu internetowego, nie będę miała prezentów na Dzień Babci, nadal nie mam serwetek... Jednak, postanowiłam sobie, że takie drobnostki nie wyprowadzą mnie ze stanu równowagi...

wtorek, 15 stycznia 2013

O pewnej wędrującej książce...

Uwaga Uwaga! Dzięki uprzejmości Pewnego Miłego Kota książka ruszyła w świat. Więc jeśli chcesz, w najbliższym, jednak bliżej nie określonym, czasie, to masz okazję przeczytać:


 Zasady są proste. Wraz z recenzją znajdziecie je u Kasi Sawickiej. Zapisy również u Kasi.
Pozdrawiam!

sobota, 5 stycznia 2013

NAJDZIWNIEJSZE BUDYNKI ŚWIATA: ZABAWA

Witajcie, dzisiaj kolejna część naszej zabawy. Wrzucam kolejne zdjęcia. Mam nadzieję, że obiekty zainspirują Was do czegoś nowego i liczę, że zgadywanka da Wam dużo radości.











piątek, 4 stycznia 2013

Wracam z uczelni do domu...

A tutaj czeka na mnie niespodzianka! W końcu trafiło i do mnie Dzieciątko. Czyli jednak byłam grzeczna w tym roku. Autorem krzesła jest Kochany Tata a powstało ono w naszym warsztacie. Jest przepiękne. Jest wyjątkowe. Jest moje. Cudownie mięciutkie w dotyku a te guziki...

Inspiracją były krzesła firmy Paged a podstawą... krzesło znalezione na śmietniku i przytargane przez nas na warsztat.








Podziwiajcie! Przyjmuję tylko komplementy...

środa, 2 stycznia 2013

Wyzwanie na 2013

Tak. Przyznaję się. Na mojej półce stoi dużo książek. Nieprzeczytanych. Zawsze, kiedy się już przymierzam, żeby którąś przeczytać, trafiam na inną, z biblioteki, z wielkim napisem deadline. Przecież nie po to, tyle czekałam w kolejce, żeby ją dorwać i nie po to, tyle ją przetrzymywałam później w domu, aby ją oddać nieprzeczytaną. Poza tym, pewnie już to zauważyliście, czytam obecnie dosyć powoli. Teraz, żyjąc na materacu w pokoju rodziców, jeszcze wolniej.
Już od dłuższego czasu planuję coś z zrobić. Dlatego, od czasu do czasu, pomiędzy przeczytanymi książkami z biblioteki, sięgam po książkę z mojej prywatnej półki. Jednak i tak za rzadko. Niewiele przeczytałam swoich książek w ubiegłym roku.
Tym bardziej spodobał mi się pomysł Barbary z Wrot Wyobraźni. Mam nadzieję osiągnąć w zabawie poziom 2, czyli przeczytać w 2013 roku od 6 do 10 książek, które wciąż na to czekają. Chociaż jest to niewielki procent tego, co czeka na półce, będzie to i tak ogromny krok do przodu. Jestem pewna, że wiele z nich to prawdziwe perełki. Wyniki moich zmagań będę zamieszczać w nowej zakładce Wyzwanie czytelnicze 2013.

Jeśli na Waszych półkach również wciąż czekają nieprzeczytane książki, zapraszam Was również do podjęcia wyzwania. Zasady znajdziecie tutaj.


wtorek, 1 stycznia 2013

Pierwszy dzień nowego roku

Pierwszy dzień nowego roku. Przyznaję, witam go z nadzieją i z dużą pokorą żegnałam ten, który się właśnie wczoraj skończył. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że był zupełnie bezowocny i beznadziejny. Były momenty niezwykłe i magiczne a także dla mnie ważne. Próbowałam jeździć na nartach. Byliśmy dwa razy na żaglach na Mazurach. Książek było niewiele, ale były perełki. Odkryłam Kapuścińskiego i pokochałam design. Troszkę znowu podrosłam.
A jednak, rok był też pełen smutków, rozczarowań a i koniec był chyba najgorszy. Cieszę się, że grudzień się skończył. Doświadczył mnie ten miesiąc bardziej niż kilka lat życia. A nawet złamał mi serce.
Coraz mniejsze ma dla mnie znaczenie brak mojego pokoju a nawet to, że zupełnie nie mam gdzie i jak się uczyć. Ważniejsza od tego wszystkiego jest moja Kochana Babcia. Nie mogę bezczynnie czekać na kolejne wyniki. Próbuje się skupić i coś tam działać, chociaż nie mam gdzie. Mam tysiące zaległych nieoddanych prac i tysiące nowych pomysłów.
Jestem jakby uwięziona i niedobrze zależna od innych ludzi. Tak, wiem, w trudnych sytuacjach trzeba umieć się dostosować.

W tym roku... nie będzie postanowień noworocznych. Liczę jednak po cichu na nowe siły, te dobre i pozytywne, oczywiście. A także, chcę rozwijać się i podążać w kierunku, który wybrałam. Wcale nie dlatego, żeby pokazać innym, że historyk sztuki jest także wartościowym dla społeczeństwa człowiekiem, ale z miłości i pasji do sztuki.
A czytać... będę nadal powoli i do przodu. Może w końcu skończę Jedz, módl się i kochaj...


W ten nowy rok, wchodzę z ogromną nadzieją.
Proszę...