środa, 29 sierpnia 2012

Chciałabym cię namalować, lecz brakuje kolorów, bo jest ich tak wiele, w mojej dezorientacji, namacalnej formie mojej bezbrzeżnej miłości

Diego i Frida. J.M.G. Le Clezio 


Zdjęcie z http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/50000/50074/352x500.jpg


Frida Kahlo. Dla mnie jest postać niezwykła w świecie sztuki. Kocham jej malarstwo i jestem, jeśli mogę tak powiedzieć, w niej zakochana. Jest taka piękna, silna i temperamentna. Godzinami potrafię oglądać fotografie z jej osobą a przede wszystkim jej obrazy.

Najpierw była Frida. Potem dopiero Diego. Oczywiście, dla mnie. W rzeczywistości Diego był wiele starszy od Fridy. Jednak, twórczość Diega poznałam poszukując informacji o niej.





Podwójna biografia. Opisuje losy dwóch wielkich osobowości. Obydwoje są artystami. Jednak dla każdego z nich malarstwo znaczy coś innego. Diego jest przede wszystkim muralistą. Przez murale nawołuje do rewolucji i jest malarzem zaangażowanym politycznie. Chociaż poglądy polityczne Fridy są zbieżne z poglądami jej męża, w swoim życiu nie tworzy dzieł politycznych. Dzięki malarstwu może żyć. Daje jej ono siłę do przeżycia. Świadczy o tym to, że w najtrudniejszych momentach swojego życia maluje najbardziej przejmujące i dojrzałe obrazy. Została poważnie doświadczona przez życie, na zawsze przez to naznaczona indywidualizmem i samotnością.

W książce został raczej szczegółowo nakreślony klimat czasów, w jakich przychodzi im żyć. Autor dużo miejsca poświęca na politykę. Jednak niewiele znajdziemy tu szczegółów z ich życia osobistego. Postać Fridy jest przez dużą część biografii zsunięta na dalszy plan. Wspominana jest wręcz pojedynczymi zdaniami. Dopiero, przy jej śmierci autor poświęcił jej więcej uwagi. Frida ukazana została jako dodatek do Diega. Kobieta, która żyje tylko dla niego. Kobieta, która myśli tylko o nim.

Również nie została w jakiś szczególny sposób oddana relacja pomiędzy małżonkami. A przecież, doskonale wiemy, że ich stosunki były specyficzne i dosyć niezwykłe. Próbowałam zrozumieć, czy to, co ich łączyło, było prawdziwą miłością. Jednak za każdym razem, kiedy autor poruszał wątek ich relacji, kończył, zanim zdążyłam to zrozumieć.

Nie jestem zachwycona tą książką. Czytałam ją z dużym zapałem a napędzała mnie nadzieja na rozwój akcji. Skończyłam czytać z poczuciem niedosytu. Mój apetyt na wiedzę i poznanie nie został zaspokojony.

Mimo kiepskiej biografii, zaznaczam, że oboje byli wybitnymi artystami.

Frida. Jedyna prawdziwa surrealistka, która nigdy nie pozwoliła się zamknąć w tej kategorii.







 



 Reprodukcje stąd. Znajdziecie tu dużo więcej prac Fridy a także mnóstwo informacji na jej temat.


Diego.











Reprodukcje dzieł Diega stąd.

Tym, co ich łączyło było meksykańskie pochodzenie. Inspiracje dla swojego malarstwa czerpali ze sztuki pradawnych Indian oraz ze sztuki ludowej Meksyku. Meksyk, mimo licznych podróży zawsze zajmował ważne miejsce w ich sercach i sztuce, szczególnie Fridy.


Dla zainteresowanych życiem Fridy Kahlo mam dobrą wiadomość :)
Do października tego roku można w Polsce zobaczyć prywatne zdjęcia Fridy. Wystawa pt. Z jej albumu do zobaczenia w Galerii Ogrodu Rzeźb Juana Soriano (Kazimierówka. Owczarnia. Podkowa Leśna
ul. Artystyczna 20). Więcej informacji znajdziecie tu

Z największą przyjemnością wybrałabym się na tą wystawę. Jednak jest to dość daleko ode mnie i nie wiem, czy uda mi się coś zdziałać w tym kierunku.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.

Witajcie Kochani! Wróciłam. To były cudowne dni przepełnione niezwykłymi chwilami. Uwielbiam mazurskie tereny. Chociaż wracając autobusem z Węgorzewa do Giżycka, kiedy przejeżdżaliśmy przez różne wioski, nasunęła mi się refleksja, że z jachtu jednak nie wszystko widać. Uświadomiłam sobie, ilu widoków, miejsc nie mogę zobaczyć. A przede wszystkim na jachcie nie można poczuć klimatu Mazur. Porty są dla turystów. Mikołajki i Giżycko są fantastyczne.

W tym roku, po raz pierwszy, zapłynęliśmy do Rynu. To był taki punkt zaczepny w dojrzewaniu do tej refleksji. Obok zamku krzyżackiego, obecnie niesamowicie odrestaurowanym i zaadaptowanym na bardzo ekskluzywny, czterogwiazdkowy hotel i centrum kongresowe, zobaczyłam tuż obok, stare chałupy, niewielkie domki, stodoły z cegły z dziurawymi dachami. Sam Ryn, poza tym hotelem, nie jest miejscem ekskluzywnym, jest po prostu wsią o swojskim klimacie.

Miłe jest to, że zamek krzyżacki można zwiedzić z przewodnikiem. Trzy raz dziennie przewodnik oprowadza po zamku (o 11, 12 i 13). Obecni właściciele odtworzyli w zamku taki średniowieczny, rycerski klimat. Jest to ciekawe, jednak, ani na moment nie można zapomnieć, że jest się w luksusowym hotelu. Myślę, że poza ogólną konstrukcją, fundamentami, murami, nie wiele jest tu autentycznych elementów, szczególnie jeśli chodzi o wystrój wnętrz.  Więcej informacji znajdziecie tu.

A teraz kilka fotografii zamku i kilku miejsc w Rynie, które mnie urzekły.







Jak zwykle pływaliśmy jachtem wyczarterowanym w porcie Keja w Węgorzewie. Kolejny raz reklamuję ten port z ogromną satysfakcją. Po raz pierwszy żeglowaliśmy większą łódką niż Sasanka 620 czy Sasanka 660, bo Tangiem Sport. Z czego jesteśmy bardzo dumni. Daliśmy radę we dwójkę poprowadzić ogromny statek (ogromny, oczywiście w naszym odczuciu :)).



  I nasze patenty :)






Najpiękniejszy statek jaki spotkaliśmy na mazurskich wodach



A na zakończenie kilka widokówek









W mojej wakacyjnej przygodzie towarzyszyła mi oczywiście książka. Wybierając ją kierowałam się przede wszystkim następującymi wytycznymi:
  • musi być lekka i zmieścić się w torebce (podróżujemy pociągiem, więc to chyba zrozumiałe)
  • książka ta już bardzo długo czeka na przeczytanie (w podróży i tak to przeczytam, choćby był to podręcznik do fizyki, takim sposobem przeczytałam kiedyś w dzieciństwie w czasie jednego pobytu u babci Dumę i Uprzedzenie i Damę Kameliową)
  • muszę być gotowa na to, że się utopi w czeluściach mazurskich jezior i nie będę za nią jakoś szczególnie rozpaczać (czyli nie brać albumów wartych duże pieniądze i książek z bibliotek, gdzie wysoko sobie cenią swoje zbiory)
Więc, tym razem wybór padł na:

Zdjęcie z lubimyczytac.pl/upload/books/50000/50074/352x500.jpg




Jeśli zdążę, jeszcze dziś post o moich odczuciach po jej przeczytaniu.

Pozdrawiam!



*cytat autorstwa Marka Twain'a