środa, 21 listopada 2012

podczas gdy przez uproszczenie przydaję rzeczom stylu, powinienem wzbudzić myśl o spokoju lub w ogóle o śnie. Krótko mówiąc, widok obrazu powinien uspokoić głowę lub, dokładniej, fantazję

Czytam książkę bez końca. Nie mam pojęcia, ile dni już ją czytam a mam wrażenie, że nadal tkwię w tym samym punkcie. Najgorsze jest to, że coraz mniej z niej rozumiem. No, i na jutro muszę mieć przeczytaną przynajmniej pierwszą część. Tak, więc, czytam. Na zmianę czytam, oglądam wielkich malarzy szydełkując (tzn przypominając sobie jak to się robiło)

Dzisiejszego wieczoru opowieść o Vincencie van Goghu. Zapraszam.









Mój nastrój najlepiej oddaje ten obraz. Prawdopodobnie dlatego wybrałam na dzisiejszy wieczór właśnie van Gogha. Zawsze, kiedy ogarnia mnie poczucie braku nadziei, niesprawiedliwości, smutku, sięgam do jego twórczości. Być może nie pociesza, nie klepie po ramieniu jak stary przyjaciel. Jednak pokazuje, że temu, co nadaje sens naszemu życiu można się poświęcić całkowicie, mimo wszystko. Mimo, że się czasem słyszy, nawet od najbliższych, że to co robimy nie ma sensu, nie przynosi dochodu i jeszcze coś tam coś tam...
Życie van Gogha było usłane cierpieniem, biedą, niezrozumieniem. Jednego nikt mu nie mógł zabrać. Tego, że on CZUŁ całym sercem, że malarstwo jest tym czego NAPRAWDĘ chce.

czwartek, 15 listopada 2012

O upływie czasu i zapomnieniu...

Tak mi się dzisiaj nasuwają myśli o przemijaniu. Jest to związane chyba nie tylko z tym, że mamy listopad. Do tego szukając pewnych zdjęć znalazłam to. Zdjęcia z zeszłego roku, jak byłam w parku, zrobić zdjęcia starszej pani na ławce, na zajęcia ze wstępów. Jednak nic się nie zmieniło od tego czasu. Przynajmniej w tym miejscu. Jest to miejsce, o którym niby wszyscy wiedzą, a które wygląda, jakby cały cały świat o nim zapomniał. Jedynie upływający czas ciągle o nim pamięta i wcale nie jest dla niego łaskawy.




Lubię ten typ bramy wjazdowej. Szczególnie z takim zadaszeniem.



Fantastyczne detale i ornamenty na wykuszu

 

Czy do tego miejsca powróci kiedyś życie? Nie mam pojęcia. Czasem sobie myślę o życiu, które się toczyło za murami tego pałacu. Przecież tam mieszkali ludzie. To był ich dom. Coraz mniej nadziei na to, że te czasy, przynajmniej w drobnej cząstce wrócą.
Znamy przykłady wielu takich obiektów, które dzisiaj są hotelami, restauracjami, centrami kongresowymi a jeszcze kilka lat temu były w podobnym stanie. Ciągle czekam aż znajdzie się jakaś dobra duszyczka, która tchnie życie w pałac Donnersmarcków.

Na zakończenie starsza pani, dla której odwiedziłam tego dnia park. Dla niej czas również nie jest łaskaw. A mimo to nadal tam siedzi. Każdego dnia. Od wielu wielu lat.



wtorek, 13 listopada 2012

Artysta jest natchnionym rzemieślnikiem

To dosyć niezwykłe, ale w 1919 roku, czyli niedługo po zakończeniu wojny powstała szkoła, która zupełnie nie pasowała ani do czasu ani tym bardziej miejsca, w którym została założona. Jeśli powiem Wam, że w 1919 roku Gropiusowi udało się w Weimarze utworzyć szkołę, która całkowicie zrewolucjonizowała podejście do architektury i wzornictwa, będziecie chyba zaskoczeni, prawda? Mnie samej wydawało się, że to nie jest dobry czas i miejsce na rewolucje.


Pierwsza siedziba Bauhausu, Weimar

 


Das Staatliche Bauhaus, powstał z połączenia dwóch szkół artystycznych, Akademii Sztuk Pięknych i Szkoły Rzemiosła Artystycznego. Jednak nie myślcie sobie, że Gropiusowi było tak łatwo. Jego nominację na stanowisko dyrektora Bauhausu zatwierdził marszałek dworu w Weimarze, baron von Fritsch. Jak się później okaże, zrobił to bez konsultacji z księciem, co przysporzyło Gropiusowi dodatkowych trosk i zmartwień.

Walter Gropius, założyciel i pierwszy dyrektor Bauhausu

Była to szkoła rewolucyjna. Zarzucono tu tytuły naukowe i posługiwano się nazwami stosowanymi w odległych nam czasach, bo wrócono aż do średniowiecznych cechów. Wyobrażacie sobie szkołę bez studentów i profesorów? W Bauhausie spotkalibyście się z mistrzami, czeladnikami i terminatorami. Wynikało to z ideologii Gropiusa. Zmierzał do zniesienia rozdziału między architektem, artystą, rzemieślnikiem i przemysłem. Kurs był bez ograniczeń rasowych czy wiekowych. Pierwszymi uczniami Bauhausu byli ludzie w wieku od 17 do 41 lat! Część z nich wróciła z frontu i właśnie w Bauhausie szukali czegoś, co przywróci im sens życia a także zbiorowości, do której mogli by się przyłączyć. Dla najbiedniejszych studentów nauka w Bauhausie była za darmo.

Zamierzenia Gropiusa były nietypowe, mówił: Stwórzmy nowy cech rzemieślników bez podziałów klasowych, odgradzających rzemieślnika od artysty. Wspólnie projektujmy i twórzmy nową budowlę przyszłości, która obejmie w jedną całość architekturę, rzeźbę i malarstwo i którą pewnego dnia ręce robotników wzniosą ku niebu jako kryształowy symbol nowej wiary. W swoim słynnym manifeście, który ukazał się w niemieckich gazetach niedługo po otwarciu szkoły, zwraca uwagę na istotę rzemiosła. Podkreśla brak różnicy pomiędzy artystą a rzemieślnikiem. Mnie zaskakują słowa: Artysta jest natchnionym rzemieślnikiem. A Was?

Jednak, musimy pamiętać, że cały czas jesteśmy w XX wieku, ogarniętym wciąż ogromnym rozwojem przemysłu, a nie w średniowiecznym cechu. Gropius jest tego świadomy i zdaje sobie sprawę, że aby rzemieślnik, a także i artysta, mógł przetrwać w obecnych realiach musi nauczyć się tworzyć w kontakcie z przemysłem, ale podkreślmy tutaj, że przemysłowiec musi nauczyć się akceptować artystę i wartości przez niego reprezentowane. Zresztą, Gropius od samego początku swojej artystycznej kariery potrafił doskonale uchwycić wszystkie możliwości jakie dawały nowe materiały i nowe techniki.

Aby, wśród uczniów, zapoczątkować i pobudzić proces twórczy, Bauhaus zatrudnił największych awangardowych artystów, których poglądy miały ogromny wpływ na szkołę przez cały okres jej istnienia. Obecność Feiningera, Paula Klee, Kandinsky'ego, Moholy-Nagy'a, w szkole, była równa potępieniu w oczach władz Weimaru. Przecież byli tymi wywrotowcami, którzy popierali anarchistyczne idee napływające do Niemiec. Pamiętajcie, że w tym czasie, a im bliżej ku drugiej wojnie światowej tym bardziej, niemieckie władze popierały i były zwolennikami sztuki akademickiej.

Od początków Bauhausu do stylu, jaki możecie zauważyć na tym dziwnym znaczku z wcześniejszego posta (to po prostu logo Bauhausu), minęło trochę czasu. Szkoła ciągle ewoluowała i wraz z kolejnymi dyrektorami zmieniała nieco poglądy i główne cechy stylowe. Myślę, że o tym już innym razem. O Bauhausie potrafię tak godzinami :) a już późno...

Pierwsze zlecenie dla Gropiusa i jego uczniów :), Villa Sommerfelda