czwartek, 19 września 2013

Jak powinna wyglądać rewolucja?

Rewolucja. Każdy z nas ma swoje skojarzenia związane z tym pojęciem. Jednak jestem pewna, że to, co będzie wspólne dla naszych definicji, to takie słowa, jak znaczące zmiany zachodzące w stosunkowo krótkim czasie. Czy ktokolwiek z nas wyobraża sobie rewolucję taką, jaką zaproponował nam Mario Vargas Llosa?

Rewolucjonista. Każdy z nas ma swoje wymagania względem prawdziwego rewolucjonisty. Czy Alejandro Mayta spełniłby je chociaż po niewielkiej części? Czy nie byłby dla nas rozczarowujący jako rewolucjonista?

Mario Vargas Llosa wykreował postać Mayty w sposób zupełnie niezwykły. Poprzez mistrzowską narrację zapoznaje nas z człowiekiem o wielu twarzach. Można powiedzieć, ilu świadków wydarzeń, tylu Alejandrów. Dla każdego z nich był kimś innym.
Aby dać nam pełen obraz Mayty na kolejnych kartach powieści narrator spotyka osoby związane z nim w najróżniejszy sposób. Spotykamy jego współtowarzyszy partyjnych, matkę chrzestną, siostrę Vallejosa, byłą żonę Mayty... Ich wspomnienia przeplatają się, uzupełniają a czasem całkowicie wykluczają. Zamyka je osobiste spotkanie autora z Maytą. Jakie na nim zrobi wrażenie rewolucjonista? Czy te informacje, do których dotarł w trakcie rocznego śledztwa znajdą odzwierciedlenie w rzeczywistości? Czy ten starszy, zniszczony przez życie i pozbawiony ideałów mężczyzna, to naprawdę nasz Alejandro? Co takiego musiało się wydarzyć, że przestał wierzyć w rewolucję?

Alejandro Mayta to trockista, wierny członek RPR(T). Jego czas upływa na działaniach partyjnych, pisaniu artykułów dla „Głosu Robotniczego” a także kolportażu gazety. Co na pewno zadziwi czytelnika to skala działań partii. Czy wyobrażamy sobie dzisiaj partię składającą się z zaledwie kilku członków? W kluczowym dla siebie momencie Mayta spotyka młodego człowieka przepełnionego nie tylko rewolucyjnymi ideałami, ale przede wszystkim energią do działania. Ta energia, ta świeżość staje się odżywcza dla Mayty. Sprawia, że jego nadzieje na zmiany rodzą się na nowo, ale tym razem, w jego oczach, ich realizacja jest tuż na wyciągnięcie ręki.

Llosa nas czaruje kunsztem swojego warsztatu literackiego. Zabiera nas w podróż do Peru. Niespokojnego, pełnego zamieszek, brudnego. Czy Peru czasów Mayty wyglądało podobnie? Czy nastąpiły zmiany tak bardzo upragnione przez Maytę? Zmiany, dla których walczył i tak wiele poświęcił wraz z swoim przyjacielem Vallejosem. My, czytelnicy, zadajemy sobie pytanie: Jaki to miało sens, Mayta?

Zaczął marzyć. Jakie będzie Peru za kilka lat? Będzie pracowitym mrowiskiem, odbijającym w skali całego kraju atmosferę, jaka dzięki idealizmowi chłopców panowała w tej furgonetce. Tak jak oni teraz, czuć się będą wtedy chłopi, właściciele swojej ziemi, i robotnicy, właściciele swoich warsztatów pracy, i urzędnicy, świadomi tego, że służą całej społeczności, nie zaś imperialistom, milionerom czy też lokalnym kacykom lub partiom. Zniknie dyskryminacja i wyzysk, zniesione zostanie prawo dziedziczenia i w ten sposób położy się podwaliny pod równość wszystkich obywateli.1

Innym problemem, który autor umiejętnie wplata pomiędzy wiersze głównej historii o Alejandrze, jest sam proces literacki, dochodzenie do prawdy i kreowania bohatera. Wielokrotnie podkreśla, że powieść, którą właśnie tworzy ma być fikcją. Nie zdradzi nam prawdziwego imienia i nazwiska bohatera a wydarzenia tak pokręci, że nawet ci, którzy znają Maytę, nie będą wiedzieć, że to chodzi o niego. Jednak, i tak chce poznać prawdę, aby móc kłamać z wiedzą o prawdzie. Chce stworzyć raczej coś inspirowanego jego życiem. Nie chodzi o biografię, lecz o powieść. Jakąś bardzo luźną historię o tamtej epoce, środowisku Mayty i o sprawach, które się wtedy działy.2

Historia Alejandra Mayty to moje pierwsze spotkanie z twórczością Maria Vargas Llosy. I na pewno nie ostatnie. Chociaż na pierwszy rzut padło na książkę zaangażowaną politycznie, pisarz uwiódł mnie swoim prowadzeniem narracji. Tak, czasem nie miałam pojęcia, czy jestem w czasach Mayty, czy współczesnych narratorowi. Szczególnie na początku, jednak wraz z każdą stroną mój umysł przyzwyczajał się do tych zmian narracji i wraz z każdą stroną byłam coraz mocniej zaintrygowana akcją i związana z naszym komunistą.


Źródło




1Str. 254-255
2Str. 18

2 komentarze:

  1. O Peru wiem diabelnie mało, więc z chęcią przeczytałabym tą książkę nawet po to, żeby dowiedzieć się czegoś o tym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jakiś konkretnych suchych faktów na temat Peru z tej książki nie wyciągniesz, ale sam klimat miejsca jest oddany rewelacyjnie.
      Ze swojej strony jak najbardziej polecam :)

      Usuń