piątek, 27 lipca 2012

Żeby stworzyć gołębia trzeba mu najpierw ukręcić szyję

Kubek dobrej herbaty. W tle ulubiona muzyka. Jestem gotowa. Mogę zaczynać.

Tytuł posta. Słowa Picassa będące swoistym motywem przewodnim książki, którą chcę Wam dzisiaj przedstawić. Przeczytałam ją w zaledwie jedno popołudnie. Usadowiłam się wygodnie pod gruszą na ogródku i tak po prostu ją przeczytałam.

Marina Picasso. Mój dziadek Picasso

Jest to opowieść wnuczki Picassa, Mariny, mająca nam pokazać prawdziwego Picassa. Geniusza w relacji z rodziną. Picassa w roli ojca i dziadka. W rolach, którym nie sprostał. Być może książka ta była częścią terapii Mariny, która, aby rozpocząć normalne życie, po niezwykle trudnym dzieciństwie, poddała się psychoterapii. Dla mnie jest to opowieść bardziej o niej niż samym Picassie.

Marina i jej starszy brat nie mieli łatwego i rozkosznego dzieciństwa, jakby mogło się wydawać. Picasso nie był wrażliwy na czyjąś biedę. Był raczej egoistą. A może po prostu był tak zmanipulowany sławą, kobietą a także własnym geniuszem, że wielu rzeczy po prostu nie zauważał? Lubił swoją osobą dominować nad innymi, pokazywać przez swoją wyższość słabość innych, nawet bliskich mu osób. Marina pisze nawet, że nie był on zdolny do uczuć. Tak więc, rodzeństwo nie mogło liczyć na jego pomoc, na zwyczajną rozmowę czy troskę.
Moim zdaniem ich największym problemem nie był jednak sam Picasso. Raczej rodzice dzieci zamiast miłości dali im biedę, smutek, kłótnie, poczucie winy, histerie oraz własną chorą dumę.
Ciężko sobie wyobrazić, że wnukowie Picassa chodzili głodne do szkoły, mieli jeden komplet ubrań, sprzątały po nocnych, mocno skrapianych alkoholem spotkaniach matki z jej "przyjaciółmi". Dzieci wstydziły się za swoich rodziców. Ich sytuacja była, mówiąc dzisiejszym językiem, patologiczna, chora. Otarły się o skrajne ubóstwo.
Brat Mariny, nazywany Pablito (właściwie imię miał po dziadku, ale mógł być tylko jeden Pablo- Geniusz), popełnia samobójstwo. Kobieta uważa, że cała rodzina zachorowała na chorobę I love Picasso. Po jego śmierci wszyscy umierają w niedługim czasie bądź popełniają samobójstwo. Właściwie zostaje tylko Marina.
Jako dorosła kobieta staje się bogata, dzięki spadkowi po Picassie i rozpoczyna działalność charytatywną.

Książka ta wzbudza we mnie mieszane uczucia. Przepełniona jest żalem i wręcz nienawiścią. Chwilami myślałam, że przecież nikt nie musi dawać na utrzymanie ludziom nie dającym sobie kompletnie rady, nie pracującym. A zaraz potem myślałam o tych wszystkich razach kiedy przychodziłam do swojej babci i od razu biegłam do lodówki, bez żadnego skrępowania. Przecież to jest moja babcia... A ile razy mi pomagała? Albo pewien bliski mi Mężczyzna. Jest niemalże taki sam jak matka Mariny i Pablita. To samo narzekanie na niegodziwość losu, to samo nic nie robienie. A jego matka, mimo, że Mężczyzna ma już prawie 40 lat, zawsze wyciągnie do niego kolejny raz rękę. Taki ludzki gest.

Picasso był bogaty a jego własne wnuki chodziły głodne. Cytat odnosi się do tego, że artysta tworząc, niszczył. Przedmioty, ludzi. Nie ukrywał tego. Nawet często podkreślał to.


3 komentarze:

  1. Każde odniesienie do Picassa w literaturze tak go właśnie przedstawiało - jako zapatrzonego w siebie bufona. Nota bene nie wiem czemu wszyscy uważają, że on "wielkim artystą był". Jak dla mnie bohomazy tworzył, ale te wspomnienia jego wnuczki mogą być interesujące. Lubię książki wspomnieniowe :) czasami więcej wnoszą niż dobrze przygotowane biografie, choć te drugie również lubię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi i sztukę, to należę również do tych, którzy nazywają go geniuszem. Ja także lubię czytać wspomnienia i biografie, chociaż ta książka na pewno nie awansowała na moją ulubioną, to jest ciekawa i mogę ją spokojnie polecić :)

      Usuń
  2. Bardzo ciekawy blog, już go zapisuję i będę często odwiedzać.

    OdpowiedzUsuń