sobota, 6 lipca 2013

Kraków

W Krakowie czuję się już jak w domu. Dobrze mi tam. Lubię ten moment kiedy wysiadam z autobusu, przedzieram się przez tunel, przed galerią skręcam, idę chwilę wzdłuż peronów i już jestem w zupełnie innej rzeczywistości.
Lubię także spędzać czas w redakcji. Nawet jeśli nie robię tam nie wiadomo jak ekscytujących rzeczy. Po prostu lubię tam przebywać. Chyba też coraz lepiej sobie radzę. Ostatnio z ust Pana Redaktora padła nawet pochwała. Zresztą panuje tu bardzo przyjemna atmosfera.
Lubię również tą chwilę, kiedy wychodzę z redakcji i kieruję się w stronę Wisły i spaceruję Bulwarem Rodła a następnie Czerwińskim. Aż do Paulinów. Wybieram wąskie uliczki, w które turyści się nie zapuszczają. Bez ulotkarzy i restauracyjnych zachęcaczy. Wbrew pozorom są jeszcze takie miejsca. Szczególnie na Kazimierzu.
Jeszcze są muzea. Tutaj też zdarzają się perełki. O jednej z nich chcę Wam opowiedzieć coś więcej, ale to dopiero, kiedy odeśpię tych kilka zwariowanych dni. Niezwykłe miejsce. Nie tylko dla miłośników sztuki, ale również tych, co kochają dobrą książkę.
Trzymajcie się ciepło!


2 komentarze:

  1. Ach, zazdroszczę Krakowa.. Z polskich miast to chyba jedyne, do którego mam autentyczny sentyment (bo miast jako takich nie lubię i naszą wiochę pod stolicą cenię bardziej jak wszelkie cuda architektoniczne). Ile razy bym nie była w Krakowie tyle razy zawsze myślę, że może by się tak przeprowadzić? ;) Ale na szczęście Józefów kocham najbardziej, bo w końcu, tu wszyscy znają Józefa ;) ps. Gratuluję pierwszych pochwał! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cały czas intensywnie myślę o przeprowadzce do Krakowa :) może kiedyś? Jeszcze Wrocław lubię. Nawet nie wiem czy bardziej Kraków czy Wrocław?
      Pozdrawiam!

      Usuń