niedziela, 8 grudnia 2013

Nie mam ostatnio serca do tego miejsca. Słowa już nie wypływają jak dawniej. Raczej tkwią gdzieś głęboko ukryte i nie mają ochoty się ze mnie wydostać. Jestem teraz milcząca. Nie mam nic do powiedzenia. Robię różne rzeczy, żeby temu przeciwdziałać a przynajmniej spowolnić ten dziwny proces. Przechadzam się pomiędzy obrazami w galeriach, czytam więcej, wychodzę często na spacery do parku (szczególnie, gdy mnie coś zezłości, idę pod ZOO i z powrotem; jak dochodzę do domu jestem tak zmęczona i zmarznięta, że już nawet nie pamiętam co się stało), spotykam się z przyjaciółmi i bliskimi, robię dekoracje świąteczne. Może świąteczny klimat obudzi we mnie to coś? Nawet na biurku postawiłam sobie choinkę, którą wcześniej sama zrobiłam.
Już kilka razy zamierzałam Wam napisać, że chyba się spotkamy tutaj dopiero po Nowym Roku. Jak gdyby Nowy Rok miał coś zmienić. A jednak spróbuję jeszcze raz, teraz.
Jestem zdania, że istnieją pewne cechy, które możemy w sobie wyćwiczyć, np. kreatywność, pracowitość, sumienność, pozytywne myślenie, pewność siebie i wiele innych.
Stało się coś, co kawałek po kawałku pozbawiło mnie na pewien czas tych elementów mojej osobowości. Coraz bardziej odczuwam ich brak w swoim codziennym życiu. I chociaż, jak już wspomniałam, zaczynam od drobnostek, jestem niecierpliwa i szybko się zniechęcam. Jednak próbuje. Gdy trzeba, każdego dnia od nowa. Najbardziej efekty są widoczne w mojej organizacji czasu. W ciągu dnia potrafię zrobić naprawdę dużo. Co do mnie niepodobne, wybieram jednak czynności niewymagające kreowania.


Na dzisiaj mam pewien plan, trochę zamierzam się zmusić do działania. Liczę, że z każdym kolejnym razem pójdzie mi już łatwiej i przyjemniej. A Was Kochani, zostawiam z jedną z moich ulubionych pasteli Wyspiańskiego. Zimowo. Trochę sentymentalnie, bo z mojego pokoju w Krakowie miałam widok właśnie na Kopiec Kościuszki.

Stanisław Wyspiański,
Widok z okna pracowni na Kopiec Kościuszki, 1904 (źródło)
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz