wtorek, 22 stycznia 2013

Jak się okazuje, o Śląsku wiem niewiele.

Więc, kubek gorącej herbaty, ciepłe skarpety ulubione, koc i  lektura na dziś, czyli...*



a Prywatne życie Mony Lisy nadal czeka na lepsze czasy. A przyznaję, wciągnęły mnie jej losy. I kusi, kusi... Dlaczego zawsze jak mam się uczyć wszystko tak kusi? I jeszcze mam zaczęte Jak zostać królem, co akurat trochę mniej kusi, ale zawsze jednak przynajmniej trochę.

Ale nie. Twardo się trzymam. I usunęłam z widoku.



*lektura nieco z przymusu, cytując koleżankę z ławki: A ciebie, Magda, to nie interesują ci wszyscy Dziadoszanie, Ślężanie, Bobrzanie? Przecież to jest takie ciekawe...
hmm... nie, chyba jednak nie, gdyby profesor rozpoczął od dwudziestolecia międzywojennego, byłoby mi łatwiej polubić wykłady a im głębiej w las... tym większa ogarnia mnie panika.

3 komentarze:

  1. Jak zostać królem... coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz zostać królem, bądź pozbyć się wad wymowy, to polecam jak najbardziej :)

      Tylko nie oglądaj wcześniej filmu (no chyba, że już widziałeś), bo ja mam ciągle przed oczami kreację Colina Firtha a okazuje się, że książka ma niewiele wspólnego z filmem, zresztą jak to zazwyczaj bywa.

      Usuń
    2. Nie, filmy nie oglądałem. I generalnie nie lubię oglądać filmów na podstawie książek (poza małymi wyjątkami, które zresztą też źle się kończą).
      A przyda mi się i zostać królem i pozbyć się wady wymowy również, dziękuję ;)

      Usuń